CZY PODRÓŻ NA UKRAINĘ JEST BEZPECZNA ??? CZY WARTO ODKRYĆ WSCHÓD ???

Facebooktwitter
Ukraina i Wschód to nie tylko Lwów, a dużo więcej
Ukraina i Wschód to nie tylko Lwów, a dużo więcej

Czy podróż na Ukrainę jest bezpieczna? Jak tam jest? Ale przecież tam jest wojna!

 

Od mojej pierwszej podróży do naszego wschodniego sąsiada minęło już trochę czasu. Wybrałem się tam w listopadzie 2015 roku. Specjalnie w tym celu wyrobiłem paszport. Nie mogę tytułować się jakimś ekspertem od spraw ukraińskich. Dużo większą wiedzę i doświadczenie mam związane z Bałkanami. W Serbii byłem pierwszy raz w 2006 roku, znam nieco serbski. Ale Ukraina czekała na odkrycie. Od tej pory byłem tam kilkanaście razy i mogę podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami.

Chciałbym zacząć od ogólnego spostrzeżenia, że nasi wschodni sąsiedzi są nam bliscy ale dalecy. Po upadku komunizmu, rozpadzie ZSRR, kiedyś bliskie więzi i często podróże do krajów byłego ZSRR właściwie zakończyły się. Jeszcze z dzieciństwa, z lat 90 pamiętam piosenkę „Mydełko Fa” która namiętnie grała na ruskim rynku w moim rodzinnym Mielcu. Rynek był tylko z nazwy ruski, bowiem handlowali tam Ukraińcy. Potem i oni znikli. My, Polacy, od zawsze zapatrzeni na Zachód, pędem goniliśmy do tego upragnionego, wymarzonego Zachodu. Najpierw robota w Niemczech, potem wyjazdy na saksy do Anglii. Potem zostaliśmy dumnymi członkami UE. Wyjazdy na wczasy do Włoch, Francji, Portugalii. W polskiej blogosferze a to weekend w Lizbonie, a to 10 najpiękniejszych plaż w Chorwacji, a to Paryż według blogerów, a to ceny w Czarnogórze. Próżno szukać weekendu w Moskwie, czy najpiękniejszych plaż Odessy. Oczywiście to co się dzieje na blogach, jest odzwierciedleniem rzeczywistości. Tego co jest naprawdę. Nie jeździmy, nie zwiedzamy, nie odkrywamy Wschodu.

Dlaczego? W ogóle mamy strasznie małą wiedzę na temat naszych wschodnich sąsiadów. Jesteśmy odgrodzeni od Białorusi niemalże żelazną kurtyną, na Ukrainę się nie udajemy bo tam jest niebezpiecznie, bo tam jest wojna. Rosja jest jeszcze dalej – i geograficznie, i wizowo. Ja opiszę Wam swoje wrażenia oraz odpowiem na postawione w tytule pytania.

Na co zwróciłem uwagę pierwszym razem na Ukrainie:

 

  • ZSRR nigdy nie upadł – przekraczając granicę i znajdując się listopadowego poranka na dworcu marszrutek w Szegini poczułem się jakbym znalazł w czasach u nas już dawno minionych. U  nas śladów komunizmu czy PRLu jest już niewiele. Tam cofniemy się w czasie, co zwłaszcza dla młodego pokolenia może być bardzo ciekawym doświadczeniem. Pomniki, samochody, sklepy, knajpy, mozaiki na przystankach autobusowych, trolejbusy, karetki pogotowia….wszystko wygląda jak w czasach Związku Republik Radzieckich,
  • ludzie są biedni – i to dużo bardziej niż u nas. Niestety, między naszymi dwoma krajami i narodami jest przepaść ekonomiczna, nawet większa niż między np. Polską a Niemcami. Ciężko mi w to uwierzyć, ale na Ukrainie zdecydowana większość pracujących zarabia pensję, w przeliczaniu na złotówki – ok. 300 zł. Emerytury są jeszcze niższe. Ceny jednak nie są niższe 10 krotnie. Przykro na to patrzeć. Mimo wszystko ludzie nie tracą nadziei, ale jednak podróżując po kraju potem już wielokrotnie to jednak widać w nich smutek i beznadzieję. Oczywiście w dużych miastach, np. we Lwowie, jest inaczej. Ale nie zmienia to ogólnego odbioru – na twarzach widać smutek, biedę, zniechęcenie.
  • ukraińskie drogi pierwsze wrażenie może być mylne, bo szosa z Szegini do Lwowa jest w dobrym stanie. Jednak jest to raczej wyjątek niż reguła. Rzeczywiście drogi na Ukrainie są fatalne. Główne czasem jeszcze się trzymają, ale boczne to może być prawdziwy dramat. Dlatego podróż własnym samochodem może być ryzykiem
  • tania wódka i tanie papierosy – paczka fajek za 2 zł? Butelka wódki za 5-6 zł? Tylko na Ukrainie – raj dla miłośników używek.
  • gdzie są autobusy? – transport międzymiastowy drogowy oraz miejski jest oparty przede wszystkim na marszrutkach – malutkich busikach, zatłoczonych do granic możliwości. Pierwsza podróż tego typu wynalazkiem może być porażająca. Inni twierdzą z kolei, że nie ma podróży na wschód bez podróży marszrutką. Ja jednak wolę ich unikać jak ognia. Natomiast dla experiensu chociaż raz każdy powinien wsiąść do żóltego żuczka. Mnie z kolei zastanawia co się stało z autobusami? Przecież kiedyś chyba były…
  • Ukraina to zaskakująco piękny kraj – spójrzcie sami:

Czy na Ukrainie jest bezpiecznie?

 

Najogólniej rzecz biorąc, oczywiście że tak. Zaraz powiecie – ale przecież tam jest wojna. Tak to prawda, ale sam konflikt zbrojny ( nie nazwałbym tego wojną a przynajmniej na pewno nie w takim znaczeniu jak np wojna w byłej Jugosławii), toczy się na bardzo ograniczoną skalę w Donbasie, tj w okolicach Doniecka i Ługańska. Tj dokładnie prawie 1500 km na wschód od Lwowa i Zachodniej Ukrainy. Więc tak , jest bezpiecznie. Wyjazd na Ukrainę nie wiąże się z żadnymi niebezpieczeństwami.

Jak tam jest ?

 

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno jest inaczej. Jadąc np do Czech czy na Węgry nie zobaczymy wielkich różnic między naszymi krajami. Ukraina bardzo różni się od Polski. Nie mam na myśli tylko różnic ekonomicznych, ale zarówno mentalność mamy inną, całe państwo wygląda zupełnie inaczej. Na pewno moje wyobrażenia były zupełnie inne i spodziewałem się jednak że Ukraina będzie taka jak Polska, tyle że trochę biedniejsza. Zachód Ukrainy z grubsza rzecz biorąc będzie wyglądał jak bardzo biedne rejony przemyskiego. Karpaty i Bukowina będą inne. Zakarpacie będzie przypominać Węgry, a Ukraina na wschód bardziej Rosję czy ZSRR. Ukraina jest bardzo niejednolitym państwem i różnice regionalne są dużo większe niż u nas. Za to na pewno będzie dla nas tanio. Hrywna jest rekordowo tania i prawdopodobnie teraz nasz wschodni sąsiad jest najtańszym krajem do podróżowania w Europie. Zatem nic tylko trzeba wyrobić paszport i ruszyć na Wschód!

 

Galeria zdjęć z Ukrainy (KLIK)

 

 


 Jeżeli podobał Ci się ten wpis i chciałbyś więcej informacji, zdjęć oraz filmów zapraszamy do wsparcia bloga i  polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy 🙂 🙂 🙂 


 

 

ZAPRASZAMY ABY POZNAĆ LEPIEJ UKRAINĘ 🙂 🙂 🙂

Przejdź do komentarzy

Facebooktwitter