Marcin Albania, Bałkany

DHERMI, CZYLI ODROBINA GRECJI w najpiękniejszym nadmorskim kurorcie Albanii

Facebooktwitter
Dhermi i jego położenie nas zachwyciło
Dhermi i jego położenie nas zachwyciło

Trzeciego dnia pobytu w Himarze, postanowiliśmy zrobić sobie całodzienną wycieczkę do miasteczka, które uchodzi za najpiękniejszy kurort w Albanii. Mianowicie do Dhermi. Miasto widzieliśmy dwa dni wcześniej z naszego rejsowego autokaru Tirana-Himara.

Rzeczywiście, robiło dobre wrażenie. Przypominało znane mi tylko z pocztówek osady z greckich wysp. Bielone domy, piękny kościół w centrum oraz zaskakujące położenie. Tyle zapamiętałem 48 godzin wcześniej. Nie chciało nam się jechać o 7.30 rano. Zdecydowałem, że lepiej będzie porządnie się wyspać i zregenerować siły po wspinaczce na zamek, jaką sobie zafundowaliśmy dzień wcześniej.

Po przebudzeniu i wyjściu na taras mogliśmy podziwiać super błękity Morza Jońskiego. Trochę żal było na myśl, że to nasz ostatni poranek tutaj. Widoki zarówno na Adriatyk w Czarnogórze, jak i te w Albanii, potrafią naprawdę uzależnić. Zjedliśmy śniadanie. Według rozkładów jazdy podanych nam przez naszą Gospodynię mieliśmy mieć jakiś transport do Dhermi o 10.30. Niestety, nic nie przyjechało. Podejrzewam, że to nie była wina kursu, który wypadł z rozkładu. Raczej złego info. Następny furgon, czyli busik, miał być równo o 13. Chcąc nie chcąc,  musieliśmy zaczekać. Malutki i leciwy mercedes sprinter już czekał na pierwszych pasażerów. Co ciekawe, jakaś babcia usadowiła się w środku ponad godzinę przed wyjazdem do Wlory.

My aż tak chętni nie byliśmy. Kilka minut przed pierwszą po południu weszliśmy do środka. Droga minęła nam bardzo przyjemnie i szybko. Dojazd do celu zajął nam niecałą godzinę. Zdecydowałem, że wysiądziemy w samym sercu osady. Kierowca chciał nas zawieźć na plażę, ale ona interesowała nas dzisiaj najmniej. Gdy wyskoczyłem z busika, miałem ochotę powiedzieć tylko: Boże, jak tu pięknie!. Chwilę musiałem stanąć w miejscu i tylko podziwiać wszystko wokół. Od razu także dotarł mi do nosa zapach olejków eterycznych wydzielanych przez roślinność śródziemnomorską.

 

Zwiedzanie Dhermi

 

To, co mnie tak zachwyciło po wyjściu z busika, to położenie osady. Wiele rzeczy przez 12 lat i 40 podróży na Bałkany tam widziałem. Czasem mam wrażenie, że to wszystko mnie już tak nie bierze, jak kiedyś. Za chwilę jednak nie mogę wyjść z podziwu, oglądając przyrodę/krajobrazy/morze. Tak było tu i teraz. Miasteczko jest niesamowicie przyklejone do zbocza wielkiej góry. Pośrodku biegnie jar, którym płynie rzeka. Na półkach skalnych wybudowano domy. Surowy krajobraz skalny tak kontrastuje z bielonymi ścianami domostw, że nie mogłem w to uwierzyć. Tym bardziej, iż oba przewodniki które mieliśmy, nie poświęcają Dhermi zbyt wiele miejsca. Znacznie mniej niż nasza notatka.

Remont czyli wielka rozpierducha

Zwiedzając gród, natknęliśmy się na jakiś wielki remont. Wszystkie ścieżki i drogi na rozkopane. Wszędzie wrażenie ogromnej budowy. Wszystko w ogromnym rozgardiaszu. Mam nadzieję, że nie naruszy on zabytkowego i wyjątkowego charakteru tego miejsca. W każdym razie spodziewajcie się tego latem, bo nie sądzę, aby udało się go zakończyć przed wakacjami.

Mimo gorąca zdecydowaliśmy się na wspinaczkę do Kościoła św. Marii, który było widać wysoko ponad zabudowaniami. Przyznam szczerze, że gdyby nie perspektywy pięknych widoków oraz jeszcze lepszych ujęć, nie wiem, czy bym się na nią zdecydował. Powoli człapałem w górę. Widoki były coraz piękniejsze. Dosłownie zalewając się potem, doszedłem do cmentarza. Drzwi były tylko przymknięte, więc je rozwarliśmy. Sama budowla była niczym specjalnym, ale pejzaże stąd, które się rozpościerały, warte były tego wysiłku. Kościół nie jest jakiś fantastycznie piękny, ale najlepsze nas spotkało, gdy z niego wyszliśmy.

Na ścieżce za bramą czekała już grup kóz. Prawdopodobnie miały nadzieję dobrać się do pysznej trawy na cmentarzu obok kościoła. Nie spodziewały się jednak spotkania z nami. Przewodniczka lub przewodnik stada bacznie nas obadał. Najlepsze są miny tych, które czekały na niego. Udało mi się uwiecznić to na zdjęciu. Kliknijcie i powiększcie je, korzystając z nowych skryptów do oglądania fotografii na blogu. Pięknie rzuci się ono na cały ekran. My, jak i we wpisie oraz na żywo, będziemy teraz powoli schodzić w dół, do morza.

 

Plaża w Dhermi

 

Ta część notatki na pewno zainteresuje tych, którzy myślą o letnim wypoczynku tutaj. Na sam początek niestety mam złe wieści. Plaża jest w sporej odległości od centrum miasta i w dole. Jeżeli mamy automobil, to nie będzie to problem. Gorzej ja bym widział codzienną wspinaczkę o własnych siłach – a jest to dobre ze dwa kilometry. W czasie naszego pobytu widzieliśmy budowę deptaka/promenady. Nie wiem, czy zostanie ona ukończona do wakacji. Sama plaża jest bardzo ładna. Blisko niej jest także kilka ośrodków wypoczynkowych. Dhermi uchodzi za najdroższy albański kurort i jednocześnie najpiękniejszy. Coś w tym na pewno jest, bo mi z Ksamilu, Sarandy i Himare właśnie tu się najbardziej podobało. Morze jest krystalicznie czyste a wybrzeże piękne. Wokół pachną gaje oliwne oraz sady pomarańczowe. Jedynie mógłby ktoś śmieci wyzbierać z poboczy i ze strumyka:)

Morze w Dhermi jest świetne do nurkowania

Dhermi słynie z najlepszych terenów do nurkowania w całej Albanii. W morzu skały tworzą piękne labirynty oraz są liczne jaskinie. Najsłynniejsza z nich to grota piratów. Według legendy stacjonowali tam kiedyś prawdziwi korsarze.

Nasz pobyt tutaj oraz cały tydzień w Albanii powoli dobiegał końca. Pozostało nam się zebrać z plaży i uskutecznić kolejną wspinaczkę. W miejscowości nie zauważyłem niczego, co by przypominać mogło przystanek autobusowy. Stwierdziłem zatem, że zaczekamy tam, gdzie nam będzie pasować. Oczekiwanie umilał nam super sympatyczny pies, dla którego byliśmy także rozrywką. Nie był agresywny – raczej ciekawy nas. Autobus przyjechał 15 minut wcześniej, czyli 16.45 i w ten sposób wróciliśmy z Dhermi na wieczór do Himary. Udaliśmy się na pyszne jedzenie do Taverny Portokalli a w dniu następnym z samego rana do Beratu, o czym będzie w następnym wpisie. Miasteczko uważamy za godne polecenia i warto tu zaglądnąć, chociaż na chwilę.

 

Dhermi – informacje praktyczne

 

  • jak dojechać do Dhermi? Kurort znajduje się przy nadmorskiej trasie SH 8 łączącej Tiranę, Wlorę z Sarandą przez Himare. Zatrzymują się tu wszystkie autobusy jadące tą drogą ze stolicy oraz Wlory na południe.
  • jest to idealne miejsce na jednodniową wycieczkę z Himary oraz Wlory. Jak już przeczytaliście wcześniej w artykule, to my uważamy je za najpiękniejszy, albański kurort. Rożnica w stosunku do Ksamilu czy Sarandy jest OGROMNA;
  • plaża w miasteczku znajduje się trochę daleko od serca osady. Szukając noclegów,  warto o tym pomyśleć, aby nie zafundować sobie codziennej wspinaczki w górę. Jeżeli mamy samochód, to chyba nie ma problemu;
  • w miasteczku obecnie jest budowana promenada na plaże. Mam nadzieję, że do wakacji budowa zostanie ukończona;
  • ostatni autobus na południe odjeżdża około 17. Warto być nieco wcześniej – nam przyjechał 10 minut przed czasem. Można łapać stopa, który działa w Albanii świetnie;
  • nie zauważyliśmy nigdzie bankomatu. Zaraz przy wejściu na plażę, było stanowisko na niego, ale maszynki do wypłacania pieniędzy tam jeszcze nie było. Nie potrafimy powiedzieć zatem czy na chwilę obecną on jest, czy nie w miejscowości;
  • wspinaczka do kościoła widocznego na górze na zdjęciach niewątpliwie jest warta zachodu, ale jest, nawet przy tylko +30 stopniach, naprawdę męcząca;

 

Dhermi na filmie (PLAY)

 

 

Dhermi w panoramach (KLIK)

 

 

Galeria zdjęć (KLIK)

 

 


Jeżeli podobało Ci się Dhermi a chciałbyś więcej informacji, zdjęć oraz filmów zapraszamy do wsparcia naszego bloga i  polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy 🙂 🙂 🙂 


 

ZAPRASZAMY DO ALBANII 🙂 🙂 🙂

Przejdź do komentarzy

Facebooktwitter