Gruzińska droga wojenna uchodzi za jedną z najbardziej widokowych i najpiękniejszych tras, jeśli nie świata, to na pewno Euroazji. Przed wyjazdem do Gruzji czytaliśmy, że czołową atrakcją całego Kaukazu jest ten właśnie szlak. Wprawdzie na Bałkanach także można podziwiać wiele pięknych i malowniczych dróg – wystarczy wspomnieć tylko o słynnej magistrali adriatyckiej, tzw. Jadrance, czy trasie z Sarajewa do Czarnogóry przez Scjepan Polje. Jednak według wszelkich znaków na niebie i ziemi, gruzińska droga wojenna miała być czymś niesamowitym. Wzdłuż trasy znajduje się sporo atrakcji turystycznych Gruzji, a także sam szlak jest poprowadzony poprzez wyjątkowo widowiskowe krajobrazy. Nic dziwnego zatem, że cieszy się ona sporą popularnością wśród turystów. Ponadto umożliwia dojazd do Kazbegi, które jest bazą wypadową do zdobycia najwyższej góry Gruzji. Co ciekawa angielska nazwa to gruzińska droga wojskowa.
Najpierw zacznijmy od tego, czym ona jest. Mimo groźnie brzmiącej nazwy tak naprawdę jest to po prostu główny szlak handlowy łączący Kaukaz Południowy z Kaukazem Północnym. Jego długość pomiędzy dwoma najważniejszymi punktami, tj. Tbilisi i Władykaukazem w Rosji, to zaledwie 208 kilometrów. Niech was nie zwiedzie mała ich ilość – jest to jeden z najpiękniejszych traktów świata i jest nieporównywalny z niczym, co do tej pory widzieliśmy. W tym miejscu karawany oraz ekspedycje handlowe pokonywały ośnieżone szczyty Kaukazu Wielkiego już od starożytności. Groźnie brzmiącą nazwę droga ta uzyskała dopiero w XIX wieku, podczas podboju Zakaukazia przez Rosję. Tędy najeźdźcy rosyjscy transportowali wojsko i ciężki sprzęt.
Zatem pewnego, lipcowego poranka udaliśmy się metrem na stację Didube, skąd planowaliśmy złapać jedną z wielu marszrutek do Kazbegi. Nasze plany zakładały przejazd busikiem w nieco wyższej niż standardowa cena, tj. za 15 zamiast 10 GEL, ale za to z fotostopami. Zamierzeń nie udało się zrealizować, ponieważ zaraz po wyjściu z metra upolował nas obrotny taksówkarz. Okazało się, że za dokładnie 15 lari (jakieś 23 złote) przejedziemy wraz z przystankami całą interesującą nas trasę. Nie namyślając się długo, zdecydowaliśmy się na Jego ofertę. Czekał na nas 7 osobowy van, w którym było już czterech rosyjskich turytów. W ogóle byliśmy zaskoczeni, że w Gruzji jest mnóstwo turystów z Rosji, bo wydawało nam się, że te dwa kraje raczej nie łączą przyjazne stosunki. Zaczynał się kolejny mega gorący dzień. My chwilę wcześniej zjedliśmy pyszne, tanie i świeżutkie chaczapuri i byliśmy gotowi do drogi.
Zapraszamy Was w wirtualną podróż przez gruzińską drogę wojenną 🙂
Jezioro Żinwali
Pierwszym punktem na trasie naszej wirtualnej podróży tym legendarnym kaukaskim szlakiem będzie Jezioro Żinwali. Zaraz po wyjeździe z Tbilisi, udajemy się praktycznie od razu w kierunku gór. Jezioro to sztuczny zbiornik zaporowy, znajdujący się około 60 km na północ od Tbilisi. Wybudowany został na rzece Aragwi. Znajduje się tu także elektrownia wodna, a pojemność jeziora wynosi 520 mln metrów sześciennych. Zbiornik wodny podoba nam się, a w szczególności szafirowy kolor wody, ale ponieważ podobne rzeczy widzieliśmy już na Bałkanach, to nie robi na nas aż takiego wrażenia, jak na jadących z nami Rosjanach. Postój trwa dosłowne kilka minut. Oczywiście zaczyna się rytuał, polegający na tym, że my robimy zdjęcia, podziwiamy widoki, a Rosjanie już czekają na nas w środku samochodu. I tak będzie prawie przy każdym punkcie widokowym czy postoju. Upał na szczęście jeszcze tak bardzo nie daje się na we znaki – robimy kolejnych kilka zdjęć, by za chwilę udać się dalej.
Twierdza Ananuri
Kolejnym punktem na mapie naszej wirtualnej podróży jest Twierdza Ananuri. Pochodząca z przełomu XVI i XVII wieku budowla obronna jest jedną z wizytówek Gruzji. Znajdziecie ją na wielu zdjęciach i widokówkach z tego kraju. Ciekawostką jest to, że podczas budowy Jeziora Żinwali, komunistyczne władze planowały jej zniszczenie poprzez zalanie wodą. Jednak ludzie zaprotestowali i, o dziwo, socjalistyczne władza się ugięła. Dzięki temu możemy dziś podziwiać tę piękną fortecę. Nam tu bardzo się podobało, zrobiliśmy kilka ładnych zdjęć. Miejsce to, jak każde w tym przeżywającym turystyczny bum kraju, jest dosłownie zajechane i zadeptane przez wycieczki zorganizowane oraz turystów indywidualnych.
Przy fortecy możemy zakupić wyroby rękodzieła, coś do picia, owoce, a także świeżutkie chaczapuri – które było przepyszne i bardzo je polecam. Nasz postój trwał tutaj jakieś pół godziny, co w zupełności nam wystarczyło. Muszę przyznać, że budowla robi rzeczywiście wielkie wrażenie, może nie takie jak ogromna forteca Petrovaradin w Serbii, ale i tak uważam, że to jeden z punktów obowiązkowych. Można do niej także bez problemu udać się na krótką, jednodniową wycieczkę ze stolicy – powinniśmy jechać ze stacji Didube nie więcej niż godzinę, a bilet to 5 lari (7,50 zł). Gdy nie macie czasu lub ochoty na całą gruzińską drogę wojenną, to taki trip też Was usatysfakcjonuje.
Gudauri i pomnik przyjaźni rosyjsko – gruzińskiej
Za Ananuri rozpoczyna się prawdziwie wysokogórski odcinek trasy – jedziemy wyżej i wyżej. Krętymi serpentynami wspinamy się w kierunku najwyżej położonego odcinka trasy, który leży na wysokości 2379 m n.p.m. Widoki są po prostu bajeczne. Nigdy wcześniej, nawet na Bałkanach, takich nie widzieliśmy. Zbliżamy się do Gudauri – miejscowości, która wygląda jak przedziwny kurort narciarski. Później dowiadujemy się, że rzeczywiście jest to ośrodek wypoczynkowy dla miłośników białego szaleństwa. Na nas robi on słabe wrażenie – niestety, wybudowany w typowym, topornym sowieckim stylu, a nowe budynki także w żaden sposób nie dodają mu uroku. Niestety.
Zaraz za samą stacją narciarską znajduje się punkt widokowy razem z monumentalnym pomnikiem przyjaźni rosyjsko – gruzińskiej. Jest tu także chyba najpiękniejszy widok na całej naszej trasie. Możemy podziwiać piękną, polodowcową rzeźbę wysokogórską. Gruzińska droga wojenna tutaj pokazuje swoje największe piękno. Mamy już tylko kilkanaście kilometrów do naszego punktu końcowego – czyli do Kazbegi, znanego od kilku lat teraz jako Stepancminda. Po drodze zobaczymy jeszcze żywe źródło wody mineralnej – dziwną formę rzeźby terenu, z której rzeczywiście spływa woda o bardzo metalicznym posmaku.
Kazbegi czyli Stepancminda
Gruzińska droga wojenna zmierza dalej na północ w kierunku Rosji i Władykaukazu, natomiast nasza kończy się w Kazbegi. Samo Kazbegi piękne w niczym nie jest, ale położone jest fantastycznie, nie mówiąc już, że trafiliśmy na idealną pogodę. Do Stepancmindy, jak teraz ta miejscowość się nazywa, zabierzemy Was już w następnej opowieści z Gruzji.
My przejazd tym traktem, jak możecie się z pewnością domyślać, bardzo polecamy. Co więcej, widziałem w internecie filmy z jesieni oraz zimy i także prezentowały się pięknie. O ile nie jestem zwolennikiem podróżowania podczas chłodniejszych pór roku, to tu pewnie zrobiłbym wyjątek. Przed Wami jeszcze film oraz garść informacji praktycznych, polecam Wam także obejrzeć film, który niedawno nakręcił Krzysiek z bloga PolakoGruzin – jest mega. Znajdziecie go w akapicie polecane linki, i moim zdaniem to video lektura obowiązkowa przed wyjazdem do Gruzji.
Gruzińska droga wojenna – informacje praktyczne
- z Tbilisi do Kazbegi kursuje bardzo dużo marszrutek z ich miejsca postoju przy stacji metra i targowisku na Didube. Cena w zwykłym busiku to 10 GEL, natomiast my polecamy albo znaleźć droższy z fotostopami, albo dać się upolować jakiemuś naganiaczowi – jeżeli cena będzie wynosić 15 – 20 lari, to nie ma co się zastanawiać,
- nam całość trasy z postojami w wielu miejscach na fotografie i posiłki zajęła ponad 3 godziny. Kierowca jechał na szczęście dość spokojnie, co nie jest wśród nich regułą, w drodze powrotnej młody chłopak jechał już dużo bardziej po gruzińsku, jednak cały czas jeszcze w miarę bezpiecznie,
- cena za taksówkę wynosi 100 lari – co nie jest taką wielką kwotą jeżeli jedziemy w 4 lub więcej osób – można nad tą opcją poważnie się zastanowić, ponieważ będzie niewiele drożej a nieporównywalnie lepiej niż w busiku,
- w Kazbegi podczas powrotu do stolicy chcieliśmy jechać marszrutką, okazało się, że byliśmy łakomym kąskiem dla nieoficjalnych taksówek. Prawdopodobnie chcieli za wszelką cenę wrócić przed końcem dnia do Tbilisi, bo zdecydowali się nas zawieźć za… 40 lari (ok. 60 zł), co nijak się miało do oficjalnej i początkowej kwoty 80 GEL,
- sama droga, jak na gruzińskie warunki jest w dość dobrym stanie, oczywiście w Polsce szosy są dużo lepsze, ale widać że o ten trakt Gruzini jednak dbają. Ruch jest duży, zarówno marszrutek, samochodów osobowych, tirów jadących przez cały Kaukaz, a nawet widzieliśmy rejsowe autobusy w stylu Tbilisi – Moskwa 🙂
- rozkład jazdy busików Kazbegi – Tbilisi:
Z Kazbegi do | Tbilisi |
---|---|
Godziny odj. | 7.00, 8.00, 9.00, 10.00, 11.00, 12.00, 13.30, 14.00, 15.30, 17.00, 18.00 |
Cena | 10 GEL (ok 16 zł) |
- pierwszy pojazd w odwrotnym kierunku, czyli na północ odjeżdża około 8 rano i od tej pory, aż do wieczora można się ich spodziewać praktycznie co godzinę:),
Gruzińska droga wojenna na filmie (PLAY)
Gruzińska Droga Wojenna na zdjęciach (KLIK)
Jeżeli podobał Ci się ten wpis i gruzińska droga wojenna a chciałbyś więcej informacji, zdjęć oraz filmów zapraszamy do wsparcia nas i polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy 🙂 🙂 🙂
ZAPRASZAMY DO NASZYCH INNYCH WPISÓW Z GRUZJI 🙂 🙂 🙂
-
Gruzja,Kaukaz
KUTAISI, CZYLI KATEDRA BAGRATI i nie tylko — przewodnik po Kutaisi
Czytaj wpis -
Gruzja,Kaukaz
BATUMI, ECH BATUMI CZYLI GDZIE SIĘ PODZIAŁY LEGENDARNE HERBACIANE POLA ZE SŁYNNEJ PIOSENKI ???
Czytaj wpis -
Gruzja,Kaukaz
MCCHETA — HISTORYCZNA I RELIGIJNA STOLICA GRUZJI
Czytaj wpis -
Gruzja,Kaukaz
CENY W GRUZJI 2020 — CZY GRUZJA JEST NADAL DLA NAS TANIA ???
Czytaj wpis -
Gruzja,Kaukaz
KOLEJ W GRUZJI ORAZ TRANSPORT I KOMUNIKACJA W GRUZJI
Czytaj wpis -
Gruzja,Kaukaz
KAZBEGI — WIDOKI NA KAZBEK I LEGENDARNY KOŚCIÓŁ CMINDA SAMEBA
Czytaj wpis -
Gruzja,Kaukaz
SIGNAGI — PIĘKNE MIASTO ZAKOCHANYCH W KACHETII I MONASTYR BODBE
Czytaj wpis