Dziś zamiast o Bałkanach, będę Wam opowiadał o tym, jak prowadzić lub raczej jak nie prowadzić bloga podróżniczego. Na sprzedajnych blogach panuje moda na zmyślone historyjki w stylu o tym, jak utraciłem sprzęt w otchłani norweskich fiordów czy podobne bzdury. My zmyślać nie będziemy.
Wprawdzie Stacji Bałkany nie piszemy wiele lat, a zaledwie rok i dziewięć miesięcy, lecz w ciągu tego czasu staliśmy się zdecydowanie najpopularniejszym, bałkańskim blogiem w Polsce. Nasza strona osiągnęła po 150.000 odsłon w lipcu oraz sierpniu. Chciałbym w tym artykule podzielić się naszymi doświadczeniami, spostrzeżeniami a często także szokującymi odkryciami na temat tego, jak działa i funkcjonuje polska blogosfera podróżnicza. Mój a właściwie mój i Bartka blog powstał z marzenia. Od wielu lat podróżuję, jak sami wiecie, głównie na Bałkany, na Ukrainę, do Czech czy krajów byłego ZSRR. Od jakiegoś czasu czytałem blogi podróżnicze i sam marzyłem, aby mieć własnego. Tym artykułem także rozpoczynam cykl felietonów, w którym będę Wam oraz sobie opowiadać, oraz komentować różne sprawy, nie tylko związane z pisaniem bloga. Ponieważ nie jestem ani młody, ani piękny, ani bogaty i raczej średnio pasuję do lansowanych trendów w komercyjnej sprzedajnej blogosferze, postanowiłem nazwać ten cykl: okiem starego tetryka.
Czytając (kiedyś) komercyjne (i nie tylko) blogi, byłem zachwycony. Wspaniali, młodzi podróżnicy poznają świat za grosze. Wszystko i wszędzie jest piękne, cudowne a blogerzy podróżniczy z pierwszych stron internetu odkrywają przed Czytelnikami oraz sobą piękno podróży oraz świata. Przyznam szczerze, że sam na początku byłem urzeczony i ogłupiony wizją, jaką ujrzałem na najpopularniejszych i najsławniejszych blogach podróżniczych. Święcie wierzyłem, że jeden z blogerów, sam z siebie odkrył niesamowite uroki śląskich familoków czy słynna blogerka, pojechała do Liberca i ujrzała to, czego sam nie zobaczyłem. Cóż, prawda okazała się dużo brzydsza niż śliczne selfiaczki na ich i wielu innych blogaskach. Trochę jej dzięki naszemu artykułowi odkryjecie.
Długo zastanawiałem się, w jaki sposób opowiedzieć o tym, jak prowadzić bloga podróżniczego. Ponieważ udało nam się w krótkim czasie zgromadzić naprawdę ogromną ilość czytelników oraz sporo fanów: bez majstrowania w statystykach, bez sprzedawania się sponsorom i organizacjom turystycznym, bez kupowania odsłon na allegro oraz zachowując niezależność i będąc na uboczu kartelu, stworzonego przez sprzedajnych blogerów, chciałbym innym początkującym twórcom blogów oraz naszym czytelnikom, trochę opowiedzieć, jak tego dokonaliśmy. Zdecydowałem, że najciekawszą formą będzie dyskurs polemiczny. Z jednej strony pokażę jak bloga prowadzi się w komercyjnej blogosferze a z drugiej jak my to robimy a wybór będzie należał do Czytelnika, wraz z wiedzą, którą na ten temat otrzyma. Zatem zaczynajmy.
1. Oszukuj w statystykach google analitics
Szokującym dla nas odkryciem było to, że blogerzy podróżniczy, i to Ci z samego czuba, majstrują i manipulują w statystykach google analitics. Jako początkujący bloger zastanawiasz się, jak to możliwe, że Twoja strona ma 85% odrzuceń a słynnej anglojęzycznej blogerki tylko 7%? Albo Pan z rowerem wędrujący przez świat chwali się, że na Jego wspaniałym blogu Czytelnicy spędzają 7-8 minut a u Ciebie jest to tylko 2-3 minuty?
Ciemna strona blogosfery
Więcej o manipulacjach i oszustwach w kodzie analitics oraz innych grzeszkach i brudach blogosfery, nie tylko podróżniczej, napisała Autorka bloga Krytyka Kulinarna TUTAJ – KLIK
Bartkowi jako rasowemu programiście od początku coś tam u nich śmierdziało i w końcu ustaliliśmy co. Komercyjni blogerzy manipulują oraz grzebią w skryptach statystyk google analitics. Wprawdzie mocniejszym i bardziej odpowiednim słowem byłoby, że oszukują. Co więcej, jeżeli tam coś jest nie tak, to jest bardzo silny sygnał, iż na całym blogu więcej rzeczy śmierdzi.I należy szukać dalej oraz przyjrzeć się uważnie innym treściom tam umieszczanym.
NASZA RADA: Nie oszukuj, nie majstruj i nie kombinuj w google analitics. Są blogi i blogerzy, jak np. Kolej Na Podróż niekomercyjnie lub Bałkany według Rudej komercyjnie, którzy starają się być uczciwi i nie manipulują liczbami. Oczywiście więcej odsłon i dłuższy czas pobytu na stronie to większa szansa na sponsorów i wyższy dochód z reklam. Lecz jeżeli zaczniesz, tak jak wielu sprzedajnych blogerów, majstrować przy skryptach statystyk, rzucisz cień na cała swoją pracę na blogu. Obecnie takie rzeczy bardzo łatwo jest już wykryć i nikt nie uwierzy w te liczby. A TY wyjdziesz na oszusta.
2. Kupuj odsłony dla swojego bloga na allegro
Przeczytałeś wszystkie dobre rady o tym, jak prowadzić bloga podróżniczego i nadal setek tysięcy odsłon nie widać? Sponsorzy także nie walą drzwiami i oknami a statystyki, nie chcą drgnąć nawet na marne 10.000 odsłon miesięcznie? Możesz im zawsze pomóc. Na allegro roi się od ofert w stylu 100.000 unikalnych odsłon dla strony/bloga w tydzień. Ponieważ komercyjna blogosfera i tak zmierza w kierunku bycia jednym wielkim oszustwem, to że Ty będziesz jednym więcej, niczego nie zmieni. Odsłony kupują zarówno Ci wielcy jak i Ci dopiero początkujący blogerzy.
NASZA RADA: Nie rób tego. Postaraj się pisać o tym, czego ludzie szukają w sieci. Żyjemy w epoce informacji więc ludzie ich pragną. Oczywiście zdecydowanie łatwiej jest pójść z koszyczkiem na zakupy do allegro, ale w tym bagnie nieprawdy, można osiągnąć sto tysięcy czytelników miesięcznie w uczciwy sposób. Pisz o tym, co Ty sam chciałbyś wiedzieć przed wyjazdem do jakiegoś kraju. To, czego sam szukałeś. Tak robię ja. Przed wyjazdem, chociażby do Rumunii czy Czarnogóry zastanów się, co sam chcesz wiedzieć. Rzeczy, których szukasz, chce znaleźć tysiące innych czytelników.
3. Podróżuj wszędzie i bądź ekspertem od połowy państw świata
Gdy zaczynałem swoją przygodę z prowadzeniem bloga podróżniczego, odniosłem wrażenie, że tak jak komercyjni blogerzy, muszę być wszędzie. Podróżować od Maroko po sponsorowane Niemcy, od Słowenii po Wietnam. Najbardziej znane i popularne blogi komercyjne w Polsce tak właśnie wyglądają. Blogerzy jeżdżą po kolei w miejsca popularnie odwiedzane przez Polaków, a następnie opisują je. Rób tak jak oni. Więcej państw to więcej czytelników, odsłon, materiałów na relacje na Twoim blogu. Nasze blogerki z serduszkiem z dłoni zwiedzają świat od Słowenii po Czarnobyl, od Hiszpanii po Łódź. Nie musisz nic wiedzieć na temat miejsca, gdzie przybywasz. Co więcej, im większym jesteś ignorantem, tym lepiej, bo czytając wpisy naszych blogujących Pań, dojdziecie do wniosku, jak wspaniale wszędzie będziecie zaskoczeni. Teksty w stylu nic nie wiedziałam, spakowałam się, poleciałam i było cudownie, są nagminne.
NASZA RADA: Blogów pisanych i robionych w ten sposób w sieci jest już TYSIĄCE. Bez pomocy mediów bądź znajomości w nich, pisząc o podróżach od Hiszpanii po Słowenię nigdy i niczym się nie wyróżnisz. Na Polakach także to nie robi wrażenia. Nasi rodacy są i podróżują wszędzie. Znajdź rejon świata, który Cię interesuje, jakiemu chciałbyś się poświęcić. Fajnie też mieć jakąś wiedzę i doświadczenie w podróżach o miejscach, które chcesz opisywać. Dla mnie naturalnym wyborem rzecz jasna były Bałkany. Byłem tam ponad 40 razy w ciągu ostatnich 12 lat. W blogosferze nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, aby np. zrobić bloga tylko o krajach frankofońskich, całym Bliskim Wschodzie, krajach byłego ZSRR czy państwach latynoamerykańskiego kręgu kulturowego. Jedno państwo, jeżeli chciałbyś się Mu poświęcić, to zdecydowanie za mało, aby zdobyć szeroką publiczność dla bloga. Inna sprawa, że komercyjne blogi opowiadające o połowie państw świata, to blogi przeszłości. Chcąc zaistnieć pośród kilku tysięcy blogów podróżniczych, musisz się w czymś wyspecjalizować.
4. Prezentuj cukierkową i nieprawdziwą wizję świata oraz odwiedzanych miejsc i państw
Nic tak nie razi sponsorów, Czytelników oraz innych blogerów, jak negatywna prawda. Nawet jeżeli gdzieś, np. w Gruzji czy Czarnogórze, nie było tak fajnie, nie pisz o tym. Oszukali Cię w restauracji na Kaukazie, wyjazd był nieudany, bo ciągle padało, Ty się źle czułeś a rozreklamowany na sprzedajnych artykułach Liberec wcale nie okazał się miejscem, gdzie warto spędzić tydzień? Nie wspominaj takich rzeczy. Nie wiesz jak prowadzić bloga podróżniczego, aby odnieść komercyjny sukces, to ta zasada jest zasadą podstawową: unikaj negatywnej prawdy jak ognia. Po pierwsze, zrazisz do siebie sponsorów oraz organizacje turystyczne. Oni chcą, abyś w jak najbardziej słodki (ale bez znaczenia, czy prawdziwy) sposób rozreklamował ich produkt czy miasto.
Dużo więcej na ten temat
Dużo bardzo ciekawej treści na temat tego, jak prowadzić bloga podróżniczego oraz, jak funkcjonuje komercyjna blogosfera napisał Autor bloga Kolej na Podróż. Pan Dariusz jest weteranem blogosfery podróżniczej a jego blog jednym z tych, które istnieją w sieci od samego początku blogów podróżniczych. Zapraszam do POCZYTANIA
Po drugie zrazisz do siebie wielu Czytelników. Przyzwyczajeni do tęczowej wizji świata na najsławniejszych sprzedajnych blogach, będą zszokowani, tym że wizytując śląskie familoki łatwo można dostać w łeb, w Gruzji często oszukują w restauracjach, Hanower jest brzydki a Liberec to zwyczajne, czeskie miasto. Większość z nich dojdzie do wniosku, że to z Tobą jest coś nie tak. Niekoniecznie, że prawda jest inna, niż na sprzedajnych blogaskach. Wreszcie po trzecie zrazisz do siebie ludzi, którzy kochają jakiś kraj i zwyczajnie ich boli, to co napisałeś. A w walce o każdego fana i czytelnika, nie możesz sobie na to pozwolić. Ponadto cukierkowe treści zdecydowanie lepiej się sprzedają. Więc na żadną krytykę się nie waż. Nigdzie nie jest brzydko, wszędzie Ci się podobało, a każde miejsce jest „ukrytym klejnotem”, „niesamowitym skarbem” i od razu w Bratysławie się zakochałeś.
NASZA RADA: Pisz prawdę. W erze postprawdy oraz historyjek travel-fiction, prezentowanych na blogach, prawda Cię wyróżni. Wprawdzie będziesz musiał się zmierzyć z falą hejtu oraz wiadrem pomyj wylanych na Ciebie, to nagle okaże się, że sporo osób ma podobne doświadczenia do Twoich, tylko bali się w jakikolwiek sposób o nich wspominać. Znajdą się podróznicy czy zwykli ludzie, którzy także dostali gdzieś po łapkach. Możesz także dzięki temu zyskać własnego hejetera, tak jak my zyskaliśmy naszą hejterkę, słynną obrończynię sprzedajnych blogerów, pewną nauczycielkę z Torunia. Ona stwierdziła, że dostaliśmy taką Gruzję, na jaką zasłużyliśmy. Rozpisuje się także, że nie czyta naszego bloga nawet dla beki (słowa „Pani Polonistki”), ale regularnie tu zagląda i Jej działania nam bardzo pomogły w wypromowaniu strony. Po prostu wylewa na nas pomyje w swoich komentarzach na grupach fejsbookowych, a ponieważ wszyscy chcą ujrzeć, co też takiego zrobiliśmy, to po każdym występie tej Madame oglądalność bloga z kanału social media, wyraźnie rośnie. Na szczęście hejterów nie jest wielu i nie warto się nimi przejmować.
5. Krzycz na Czytelników tytułami oraz wykrzyknikami w tekście, tak jakbyś przeżywał przygody Indiany Jonesa!
Kiedy zaczynaliśmy swojego bloga, zastanawiałem się, dlaczego nasi blogerzy krzyczą tytułami. Gdy myślałem jak prowadzić bloga podróżniczego, wydawało mi się, że też tak trzeba i taki styl jest fajny. „Nie lekceważ Tel Awiwu!”, „Dzień dobry SZWAJCARIA!”, (tak, tak, to oryginalna pisownia), „Dzień dobry SARDYNIA!”. Skąd ta agresja? A może filmik z Sardynii jest tak sensacyjną wiadomością, że wykrzyknik jest koniecznie niezbędny? Nie, po prostu w dobie ogromnej konkurencji na rynku blogowym, trzeba walczyć o Czytelnika. Każdymi możliwymi metodami. Nawet krzykiem i agresją. Ponieważ sprzedajni blogerzy żyją z bloga bądź jest to źródło wielkich dochodów dla nich, to nie mają żadnych zahamowań i skrupułów w walce o kasę. Rzecz jasna tytuły z wykrzyknikiem bardziej przyciągają klikających z wyszukiwarek niż zwyczajne zdanie, więc musisz tytułować swoje wpisy tak, jak oni.
NASZA RADA: Wiecie skąd komercyjni blogerzy, wzięli takie tytuły? Z brukowców w stylu „Daily Mirror” czy ” The Sun”. Być może jest to właściwy sposób nadawania nazw treściom u nich umieszczanym, bo niedaleko tym blogom do sprzedajnej prasy bulwarowej, ale Ty staraj się tego nie robić. „Tydzień w Wiedniu!” naprawdę wygląda idiotycznie. Ponadto chyba nie chciałbyś być kojarzony z treściami w stylu „Farmer pożarty przez świnię!”, bo tak wyglądają nagłówki i tytuły wzorców naszych blogerów.
6. Sprzedawaj się każdemu oraz nie oznaczaj wpisów sponsorowanych
Kiedy przeglądam nowe blogi, takie nawet, o których nikt inny nie usłyszy, zadziwia mnie ten pęd do kasy. Do sprzedawania się każdemu, kto cokolwiek zapłaci za treść, jaką umieścimy na blogu. Być może jest to pochodna tego, jak funkcjonuje współczesny świat. W nowoczesnej Polsce przynajmniej tej, którą widzę z mediów, mam wrażenie, że liczy się tylko pieniądz i pusty lans. Każdy blog, nawet taki, gdzie jest tylko kilka wpisów, a nie ma jeszcze (i nigdy nie będzie) Czytelników, posiada zakładkę „WSPÓŁPRACA”. Tam zaproszenie do zareklamowania u blogera wszystkiego co się da i nawiązania jej. Rób tak i Ty. Oczywiście najpierw naściemniaj Czytelników, że bloga piszesz z miłości do podróży, chcesz się dzielić swoją niebywałą wiedzą i doświadczeniem po jednej podróży do Turcji (która była pierwszą w ogóle w Twoim życiu). To, że chodzi tylko o kasę, nie ma znaczenia. Nie ma, ponieważ tym najbardziej znanym też chodzi w zasadzie tylko i wyłącznie o kasę. Jeżeli już napiszesz wpis sponsorowany, nie zaznaczaj tego. Wiadomo jest, że wiarygodność takich artykułów jest prawie zerowa i jest to najzwyklejsza reklama. Najbardziej znany blog w Polsce o podróżach rowerem w ogóle i nigdy nie oznacza treści powstałych za pieniądze sponsorów, a w zasadzie jest tam tylko taka zawartość. Rób tak i Ty. Czytelników ściemniaj, wzorem Autora powyższej strony, że „wspaniale jest robić coś, co się kocha, a przy tym zarabiać naprawdę dobre pieniądze”. Kupią to.
NASZA RADA: Szanuj siebie, swoją pracę oraz Czytelników. To, że sprzedajna ferajna napisze każdą bzdurę i jeździ tylko tam, gdzie im się zapłaci, nie oznacza, że Ty musisz tak robić. Nie przyjmuj każdej możliwej propozycji od sponsorów. Jest kilka blogów w Polsce, które starają się być uczciwe i rzetelnie pisać nawet teksty sponsorowane. Osobiście nic nie mam przeciwko testom wibratorów, ale na blogach erotycznych. Na blogu test zabawek dla dorosłych? Promowanie swoimi linkami znanej sieci pożyczkowej i kierowanie Czytelników do kredytów o RRSO 819% ? Wygląda to słabo i jest dnem komercyjnej blogosfery. Sprzedajni blogerzy napiszą i skłamią wszystko, byle dostać pieniądze. Ty nie naśladuj ich.
7. Kopiuj Wikipedię, treści innych blogerów, amerykańskie blogi oraz pomysł na bloga od innych
Wikipedia już w czasach niedługo po moich studiach na Wydziale Nauk Społecznych we Wrocławiu była głównym źródłem prac zaliczeniowych na Uniwersytecie Wrocławskim. Aktualnie jest ważnym dostarczycielem tekstu dla wielu blogerów podróżniczych. Przepisywanie treści w niej zawartych jest powszechne. Google nie rozróżnia co jest oryginalne, a co jest kopią, więc dzięki temu pomożesz uzyskać sobie wysoką pozycję w wyszukiwarce. Ene due rabe, połknął bloger żabę. 10 najpiękniejszych miejsc we Wrocławiu, 20 rzeczy, które musisz zrobić w Stambule – blogo wyliczanki bardzo przyciągają Czytelników i świetnie się pozycjonują w google. Znam blogi, na których nie ma żadnych innych treści, tylko wyliczanki. Jeżeli spodoba Ci się jakiś pomysł, ukradnij go innemu blogerowi. Zauważyłem, że wielu blogerów pożycza sobie nasze pomysły (i nie tylko) a informacje praktyczne są końcowym działem nawet u słynnej, we własnym umyśle najbardziej wpływowej blogerki w Polsce. Zakochaj się wzorem tej Pani w street arcie – Ona i Koleżanki tę „miłość” skopiowały od amerykańskich blogerów. Tytuły wpisów w stylu „Jego wysokość Kotor” czy „Najlepsze filmy drogi” to także pomysły ukradzione Amerykanom. Zrób to samo. Są to sprawdzone idee. Samemu może coś wymyślisz, ale nie wiadomo czy to wypali. Możesz także skopiować sam pomysł na bloga od innych. Mamy świetną Moją Albanię – ktoś założył sobie Małą Albanię oraz Albanię po Polsku.
NASZA RADA: Nie kopiuj bezmyślnie Wikipedii, innych blogów oraz pomysłów od Amerykanów. Po pierwsze to, co brzmi i wygląda dobrze po angielsku, wcale niekoniecznie takie jest po polsku. „Jego wysokość Kotor” czy „Najlepsze 15 zamków na Słowacji” brzmi idiotycznie. Spróbuj samemu coś wymyślić. Pomysł na osobny dział informacje praktyczne wpadł mi do głowy podczas pracy, kiedy starałem się usystematyzować strukturę i wygląd poszczególnych wpisów. Inny na punkt pod postacią galeria zdjęć, obmyśliłem wtedy, kiedy brakowało mi cierpliwości, otwierając wpisy i oczekując na załadowanie zdjęć w nich umieszczonych. Jak chwilę się zastanowisz, samemu różne rzeczy przyjdą Ci do głowy. Nie wiadomo, czy się sprawdzą na blogu, ale na pewno będą lepsze, niż te, które komuś ukradniesz. Oczywiście całkowicie uciec się od wyliczanek nie da, ale cały blog nimi upstrzony to gruba przesada. We wszystkim warto zachować umiar.
8. Zrób siebie eksperta od fotografii, pakowania się, tanich lotów i szukania kompana do podróży oraz napisz książkę.
Mimo że blogerzy podróżniczy to nie są fotografowie ani redaktorzy portalów o tanim lataniu, to jednak piszą o tym, jak zrobić piękne zdjęcia czy znaleźć wymarzony lot za grosze. Może nie masz zielonego pojęcia o robieniu zdjęć ani nie jesteś zawodowcem w tej dziedzinie, to poczytaj troszkę i zacznij o tym nawijać. Wprawdzie Twoja wiedza i Twoje rady będą w oczach specjalistów dnem, ale Czytelników będzie więcej, a i oglądalność strony wzrośnie. Nic to, że profesjonalne portale poświęcone fotografii są lepsze. Jak trzeba prowadzić bloga podróżniczego – właśnie tak. Robiąc z siebie eksperta od każdej możliwej dziedziny. Od tanich lotów po Czarnogórę. Zachwalając jeszcze siebie i samemu sobie schlebiając. Jak już będziesz sławny, napisz książkę. Jeden z blogerów (najsławniejszy od rowerów) popełnił dzieło „O tym, jak zarabiać na podróżach„. My proponujemy Autorowi kolejny tom: „O tym jak blogerzy podróżniczy oszukują Czytelników i innych blogerów”. Będzie bestsellerem, o dużo większym nakładzie niż 1000 egzemplarzy.
NASZA RADA: Skup się tylko na podróżach i pisaniu o nich. Robienie z siebie eksperta od fotografii, pakowania się, biwakowania czy Bóg wie czego jeszcze, jest żenujące. Fotografem ani vlogerem nie jesteś i nie będziesz. Na pewno warto uczyć się robienia zdjęć czy kręcenia filmów ale my to robimy z książek, nie od blogerów. Jak się spakować każdy wie a jak nie wie to obejrzy na youtube. Czas poświęć na pracę nad ulepszaniem bloga i treści na nim. I tylko na tym się skup.
9. Bądź jak Oni. Znani i sławni a znajdziesz ich w kartelu Polish Travel Blogs. Podlizuj się im.
Komercyjni blogerzy utworzyli organizację o charakterze kartelu i oligopolu pod nazwą Polish Travel Blogs. Długo, razem z kilkoma innymi nowymi ludźmi piszącymi bloga, nie mogliśmy rozgryźć, o co w tym chodzi. A biega o dwie rzeczy: sponsorów i pieniądze oraz wzajemne promowanie własnych treści. Jeżeli zależy Ci na wybiciu się i zdobyciu kontraktów od reklamodawców i organizacji turystycznych, dołącz do tej grupy. Tam zobaczysz jak prowadzić bloga podróżniczego zgodnie z kanonami sprzedajnej blogosfery.
Artykuł z serca Mordoru
W świetnym tekście na temat tego, jak wygląda sytuacja blogosfery podróżniczej Anna Aboth dzieli się swoimi obserwacjami. Artykuł może być szokujący dla wielu niczego nie świadomych Czytelników, ale niestety po 1,5 roku my w pełni podzielamy te obserwacje. Poczytajcie TUTAJ – KLIK
Wprawdzie nikt z Nich za darmo nie umieści linku u siebie do Ciebie, a i wymagania, jeśli chodzi o widzialność strony, są dość spore (allegro pomoże), to jeżeli chcesz zarabiać naprawdę duże pieniądze, dołącz tam. Blogerzy tam zrzeszeni promują siebie nawzajem, komentują swoje treści, lajkują i wspierają się wzajemnie na fejsbooku oraz zdobywają sponsorów. Zauważ, że na najbardziej komercyjnych blogach nie ma odnośników do innych blogów. Fajnie mieć Kołem się Toczy, Wędrowne Motyle czy Kamilę Annę w linkach. Umieść ich u siebie, a także spamuj komentarzami na ich blogach, w nadziei na nawiązanie „przyjaźni blogowej” z nimi.
NASZA RADA: Nie rób tego. Za sprawą działań niektórych blogerów tam zrzeszonych, organizacja ta będzie niedługo kojarzona jako siedlisko sprzedajności, kupczenia kontraktami od sponsorów, promowania fatalnych, wymyślonych historyjek czy bulwarowych treści. Rób to, co uważasz za słuszne i po swojemu. Ponieważ wszyscy kopiują znanych i bogatych to w ten sposób się wyróżnisz. ABSOLUTNIE nie umieszczaj sławnych blogerów w linkach u siebie. W ten sposób pomagasz im uzyskiwać wysokie pozycje w google, oczywiście swoim kosztem. Oni Ciebie promować swoim linkiem NIGDY nie będą. Nie podlizuj się im. Nic Ci to nie da. KRYTYKUJ ich we wpisach u siebie. Wtedy będą Twoimi regularnymi Czytelnikami, tak jak są naszymi.
10. Lansuj się na dziecko, kotka, pieska czy treści poprawne politycznie. Wrzucaj słodkie lub smutne selfiaczki. Kupuj fanów. Wymyślaj niestworzone historie.
Fanów dla bloga zdobyć jest niezwykle trudno. Blogów podróżniczych jest już tak dużo, iż pozyskanie Czytelników na fanpage jest już bardzo, bardzo trudne. Bardzo dużo blogerów po prostu kupuje ich na allegro. Zrób tak samo. Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego fanpage, który ma 30.000 fanów generuje 25 lajków pod zdjęciem? My fanów mamy niecałe 5.000, ale niektóre zdjęcia mają kilka razy więcej polubień. Po prostu prawie wszyscy blogerzy kupują fanów dla swoich fanpejdży. Dużo trudniej jest ich zdobyć w sposób organiczny, czyli publikując piękne zdjęcia i angażujące treści. Sponsorów nie interesuje nic, poza danymi liczbowymi. Można przyjąć, iż nawet 3/4 fanów na wielu komercyjnych i sprzedajnych blogach, zostało po prostu zakupionych na allegro. Jeżeli nie chcesz w ten sposób działać, można spróbować lansować się przy pomocy dziecka, pieska oraz treści zaangażowanych politycznie. Selfiaczki, które przyozdabiają wymyślone historyjki a to o utracie sprzętów elektronicznych w otchłani norweskich fiordów, a to o wejściu w skarpetach na Kazbek, także pomagają. Nawet jeżeli urodą do gwiazd filmowych nie przystajesz. Tych wymyślonych bzdurek jest dużo więcej, a dziwnym trafem specjalizują się w nich męskie i żeńskie autorytety rowerowej blogosfery. Wymyśl i swoje przygody.
NASZA RADA: Wrzucanie selfich czy pozowanie do zdjęć w jakiś idiotycznych wygibasach jest niepoważne. Może to działa u Amerykanów i na rynku pism bulwarowych, ale Polska to nie Ameryka – jeszcze. Jeżeli nie grzeszysz urodą, to oszczędź Czytelnikom obrazków samego siebie, a skup się na przekazywaniu treści i tworzeniu wartościowego bloga. Nie wymyślaj historii travel-fiction. Może niezorientowani uwierzą, ale jeśli ktoś ma jakieś pojęcie i był gdzieś, szybko zorientuje się, że ściemniasz. Tak nie należy prowadzić bloga podróżniczego. Lansowanie się na dziecko i zdobywanie górskich szczytów z niemowlakiem to istne szaleństwo. Nie rób tego.
11. Jak prowadzić bloga podróżniczego musisz zdecydować sam
My pokazaliśmy Tobie jak prowadzi się bloga podróżniczego w komercyjnej blogosferze a także na obecnym etapie, jak my to robimy. Decyzja należy do Ciebie. Na szczęście, mimo działań podejmowanych przez wspomnianych przedstawicieli blogosfery, są jeszcze strony, których Autorzy trzymają poziom. Zarówno merytoryczny jak i etyczny. My ze swej strony możemy Was zachęcić do poczytania i wzięcia przykładu (ale nie kopiowania), z następujących Twórców. Wartościowych blogów jest na dużo, dużo więcej, ale po prostu nie mam czasu, aby je znaleźć.
Stacja Filipa — blog Filipa z Poznania o komunikacji, pociągach, tramwajach i krajach b.ZSRR. Bez lansu, serduszek z dłoni, za to kawał reporterskiego mięcha dla mięsożerców;
Inna Gruzja — Gruzja, ale w zupełnie innym, niecukierkowym spojrzeniu. Miła odmiana po przesłodzonych relacjach blogerek z serduszkiem.
Moja Albania — kolejny udany przykład jak w piękny sosób łączyć biuro podróży z blogiem. Najbardziej merytoryczny blog w Polce o Albanii. Jej kopie, czyli Małą Albanię i Albanię po Polsku darujcie sobie.
Kolej Na Podróż—weteran blogosfery. Bez kasy, bez selfich, bez zadęcia ale za to z najlepszym merytorycznie blogiem o podróżach kolejowych w Polsce.
Jeżeli podobał Ci się ten wpis jak prowadzić bloga podróżniczego to zapraszamy do wsparcia naszego serwisu i polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy, to dla nas nagroda 🙂 🙂 🙂