Marcin Gruzja, Kaukaz

KAZBEGI — WIDOKI NA KAZBEK I LEGENDARNY KOŚCIÓŁ CMINDA SAMEBA

Facebooktwitter
Kazbegi kościół Sameba Cminda
 Okolice Kazbegi czyli Stepancmindy-kościół  Cminda Sameba

Kazbegi czyli w przywróconej, historycznej nazwie Stepancminda była końcowym punktem naszej podróży fantastyczną Gruzińską Drogą Wojenną. Opracowując nasz plan podróży po Gruzji i Abchazji założyliśmy, że spędzimy dwa dni właśnie w Kazbegi. Nie zakładaliśmy zdobywania najwyższego szczytu Gruzji – Kazbeku, bo żadni z nas alpiniści.

Po prostu wydawało nam się, że do tego kraju przybywa się podziwiać właśnie fantastyczne góry Kaukazu i przepiękną przyrodę. Po czterech dniach pobytu w Tbilisi i jednodniowej wycieczce do pięknego Signagiprzyszedł czas na atrakcje natury geograficzno-przyrodniczej. Pierwszym i naturalnym skojarzeniem, nawet dla osób mających blade pojęcie o Kaukazie, gdy pomyślimy o górach w Gruzji jest właśnie Kazbek. Ten wygasły wulkaniczny szczyt pojawia się na wielu zdjęciach i relacjach z tych gór. Naturalną bramą do niego jest miejscowość leżąca u podnóża szczytu czyli Kazbegi.

Na jeszcze większej ilości zdjęć oraz pamiątek pojawia się kolejny z symboli tego kraju – mianowicie legendarny kościółek Cminda Sameba, położony niedaleko wioski Gergeti, jego bryłę na tle gór możemy oglądać na wszystkim, co kojarzy się z Gruzją. Jest na okładce przewodnika „Gruzja – Magiczne Zaukaukazie”, na okładce travellbooka „Gruzja”, na niezliczonej ilości zdjęć i wszędzie, gdzie się właściwie da. Sam nie wiem dlaczego akurat ten widok został zbiorowo uznany za symbol kraju. Ma to niestety spore konsekwencje  – mianowicie całe rzesze i dzikie tłumy turystów zmierzają właśnie do Stepancmindy. 90 % z nich tylko po to, aby wjechać terenówką pod kościół, trzasnąć selfie, zjechać w dół i wrzucić na fejsbooka:). Sam ten szał opiszę w dalszej części wpisu, natomiast dlaczego nadal uważam, że zdecydowanie warto do Kazbegi przyjechać, także Wam przedstawię.

 

Kazbegi czyli Stepancminda

 

Miejscowość jest prawdopodobnie najpopularniejszym celem na całej trasie gruzińskiej drogi wojennej. Wprawdzie została przemianowana w 2007 roku na Stepancmindę, ale stara nazwa jest powszechnie używana zarówno w Gruzji jak i w Polsce. Miasteczko samo w sobie piękne wcale nie jest – czuć tu industrialny powiew radzieckiej cywilizacji. Zabudowa także pięknem nie poraża, a wszędzie wokół słychać warkot maszyn budowlanych. Natomiast położenie, widoki na Kazbek, na góry wokół są nieziemskie. Nigdzie, nawet na Bałkanach , nie widzieliśmy tak pięknych pejzaży. Przyjechaliśmy wczesnym popołudniem i widoki przyrody wokół mnie zamurowały. Zresztą wydaje nam się, że te góry wokół i przyroda są jednym z podstawowych powodów, aby na Kaukaz zawitać. Wprawdzie wiele rzeczy w Gruzji nam się nie podobało, czy wręcz zszokowało, to tu zdecydowanie warto się udać.

Mieliśmy to szczęście, że końcem czerwca kaukaskie lato powitało nas w pełni. Przyroda rozkwitała. Fantastycznie zielone łąki cieszyły, a widoki wokół były niesamowite. Z przystanku w centrum, gdzie wysadził nas kierowca vana, udaliśmy zameldować do hostelu. Po szybkim prysznicu, ja i Bartek zdecydowaliśmy, że w tych pięknych okolicznościach przyrody szkoda marnować cenny czas. Chwilę porozmawialiśmy ze spotkanymi w kuchni Polakami – w Kazbegi będziecie ich spotykać na każdym kroku.

Następnie udaliśmy się coś zjeść i na rekonesans miasteczka. Mieliśmy mega szczęście do pogody – ani jednej chmurki na niebie, gorąco ale nie tak jak w Tbilisi, i taka pogoda miała nam cały czas towarzyszyć. Niestety centrum osady, jak już wcześniej wspomniałem, nie robi zbyt dobrego wrażenie. Ciągle gonią tiry, cały czas słychać jakiś warkot i hałas. Zaczepiają nas kierowcy taksówek, proponując podwiezienie pod cerkiew Cminda Sameba. Niestety, rozbestwieni przez stada japońskich turystów, nie chcą zejść za bardzo z ceny, a nawet jeden z nich puka się w czoło, kiedy proponuję 20 lari ( 30 zł ) za osobę. Na szczęście, jak się potem okazało, wejście tam na piechotę było świetną decyzją.

 

Droga do Cminda Sameba

 

Po krótkiej chwili zastanowienia, zdecydowaliśmy że udamy się do widocznego z daleka symbolu Gruzji – pieszo. Po drodze mogliśmy podziwiać naprawdę obłędne widoki. Niestety, pierwszy odcinek szlaku jest bardzo nieprzyjemny. Mianowicie wiedzie wzdłuż drogi, którą do klasztory suną, dosłownie, kawalkady terenówek wiozących turystów, aby trzasneli sobie selfie. Sporo osób decyduje się wejść pieszo, jednak można poczuć się prawie jak na autostradzie. Na szczęście w lecie w mijanej wiosce Gergeti trzeba udać się w lewo od kościoła i uciec samochodom na szlak. Mijamy wieś i podziwiamy postradzieckie krajobrazy. Widać, że kraj jest biedny – domostwa uboższe chyba nawet, niż na UkrainieIdziemy do końca zabudowań i tu przed nami pierwsze wyzwanie. Aby wejść na ścieżkę, która już będzie cały czas prowadziła nas w górę, do klasztoru Cminda Sameba, trzeba pokonać niewielkie, ale mocno strome osuwisko skalne.

Bartek ma trochę niezdecydowaną minę, ja mimo że nie posiadam właściwego obuwia, idę zdecydowanie do przodu. Wolę nie myśleć, jak to będzie podczas drogi w dół. Wspinaczka w górę także nie jest łatwa, brak kondycji daje znać o sobie. Mozolnie i powoli posuwamy się do przodu, mamy możliwość podziwiać także pierwsze, fantastyczne widoki. Rozglądam się wokół siebie, i jestem pewien że nigdy jeszcze i nigdzie tak pięknych i ogromnych gór nie widziałem. Karpaty ukraińskie w zeszłym roku były fajne, ale Kaukaz Wielki poraża ogromem, pięknem i przyrodą. Powoli docieramy do zrujnowanej kamiennej wieży. Decydujemy się na dłuższy odpoczynek. Ja robię bardzo dużo fajnych zdjęć:

 

Po foto stopie, idziemy dalej w górę. Ja już chwilami nie mam siły. Przewodnik bezdroży twierdzi, że szlak jest łatwy. Moim zdaniem to raczej nie do końca prawda. Po drodze spotykamy parkę z Polski. Nauczyciel wfu ze swoją dziewczyną przylecieli do Gruzji, bo słyszeli że tu goszczą turystów za darmo. Byli trochę zszokowani, że jednak tak nie jest. Ja natomiast byłem zdegustowany, że widząc jak biednym krajem jest Gruzja, oczekują czegokolwiek za darmo. Z rozmowy z nimi wywnioskowałem, że nawet nie zabrali ze sobą chyba wystarczającej ilości pieniędzy. Później będziemy wielokrotnie spotykać naszych Rodaków, którzy albo będą mieli takie same oczekiwania, albo nie będą mieli żadnej wiedzy o Gruzji, albo nie będą do podróży w ogóle (sic!) przygotowani. Przyjadą na zasadzie kupiłem bilet, wsiadłem w samolot i jakoś to będzie…

 

Symbol Gruzji – monaster Cminda Sameba

 

Znaleźliśmy się po około godzinie już u samego podnóża tego legendarnego kościoła. Sporo osób także tam wchodziło razem z nami oraz schodziło. XVI wieczna cerkiew, będąca symbolem Gruzji, jest położona na wysokości 2170 metrów n.p.m. Widoki jakie stąd rozpościerają się na Kaukaz są naprawdę niesamowite. Trafiliśmy idealnie z pogodą, zatem z niewielkiego wypłaszczenia terenu mogliśmy podziwiać jeden z najwyższych szczytów Gruzji – Kazbek. Robi naprawdę ogromne wrażenie. W 1988 roku władze ZSRR wybudowały kolejkę linową do kościoła, jednak mieszkańcy uznali ją za profanację świętego miejsca i ją zniszczyli. Szkoda, bo byłoby to fajne ułatwienie w wędrówce po okolicach Kazbegi.

Podziwialiśmy bardzo długo widoki na Kazbek i góry – tak dokładnie sobie wyobrażałem Kaukaz. Jego piękno robi ogromne wrażenie i trzeba chociaż raz w życiu to ujrzeć. Nie mieliśmy już siły ani czasu aby pójść dalej, ale jeśli wyruszycie rano ze Stepancmindy, to spokojnie powinno Wam się udać dotrzeć np do lodowca Gergeti. Sam kościół Cminda Sameba jest niesamowicie pięknie położony. Niestety, wrażenia  nieco psują te warkoczące  kawalkady samochodów. Tłumy turystów są wwożone do kościoła dosłownie setkami aut dziennie.

 

 

Kazbek

 

Kazbek, jeden z najwyższych szczytów Kaukazu, liczy 5033 metry. Niestety, za sprawą skądinąd bardzo fajnego bloga Paragon z Podróży gdzie Autorzy opisywali wejście w skarpetkach na Kazbek, góra stała się bardzo popularna wśród naszych rodaków, uważających wejście na 5 tysięcznik za bułkę z masłem. Tymczasem ta potężna, majestatyczna i niewątpliwie piękna góra jest śmiertelnie niebezpieczna. My nawet nie myślelibyśmy w najgłębszych snach porywać się na nią. Natomiast fama, że można tam wejść nawet w skarpetkach, kusi nadal. Zaskoczyły nas napisy po polsku, że Kazbek nie lubi singli oraz aby związać się liną. Nam wystarczyła panorama i piękne widoki.

Wyprawa na sam szczyt wymaga solidnego  przygotowania alpinistycznego, zdrowego rozsądku i co najmniej kilku dni czasu. My, gdybyśmy mieli go więcej, wybralibyśmy się albo pod sam lodowiec Gergeti albo chociaż do stacji meteo, która w sezonie służy jako baza wypadowa do ataku na Kazbek. W lecie można liczyć na długie okresy fantastycznej pogody – my na taką właśnie trafiliśmy.

 

 Kazbegi – informacje praktyczne:

 

  • ceny w Kazbegi. Kazbegi jest najprawdopodobniej najdroższym miejscem w Gruzji, ceny tutaj knajpach, w sklepach czy kawiarniach są nawet dwukrotnie wyższe niż gdzie indziej. Nam ciężko było znaleźć obiad, za który byśmy dali mniej niż 20 lari tj. 30 złotych,
  • do cerkwi Cminda Sameba dojdziemy w sprzyjających warunkach pieszo w mniej więcej 1,5 – 2 godziny. Szlak jest bardzo  piękny i widokowy od samego początku. Warto wybrać tę jego wersje, która idzie obok zniszczonej wieży obronnej, ponieważ wędrówka wzdłuż drogi, którą suną kawalkady samochodów, jest bardzo nieprzyjemna,
  • szlak do Cminda Sameba nie jest taki łatwy, jak pisze w internecie. Da się go przejść bez górskiego obuwia, ale osoby bez kondycji trochę wysiłku w to włożą,
  • informacje, że za 20-30 GEL można podjechać tam samochodem, jakie podaje przewodnik Bezdroży, są już chyba nieaktualne. Rozbestwieni bogatymi, azjatyckimi turystami taksiarze rozpoczęli negocjacje od fantastycznej kwoty 70 lari ( tj 100 zł ) za nas dwóch. Nie dało rady zejść poniżej 40 GEL.
  • jak dojechać do Kazbegi? z Kazbegi do Tbilisi kursuje bardzo dużo marszrutek. Godziny odjazdów ( stan na lipiec 2017 ) to: 7.00, 8.00, 9.00, 10.00, 11.00, 12.00, 13.30, 14.00, 15.30, 17.00, 18.00,
  • warto być nawet 30 minut przed odjazdem, ponieważ busiki potrafią być mocno zapakowane, a gdy planujemy powrót  ostatnim lub przedostatnim kursem to możemy nie dostać miejsca. Standardowa cena to 10 GEL czyli jakieś 16-17 zł. Podobno można trafić na kurs z fotostopami za 15-20 lari
  • taksówka według przewodnika i forów internetowych do stolicy to koszt 100 GEL. Opcja warta rozważenia jeżeli podróżujemy grupą. Natomiast my trafiliśmy popołudniu na nieoficjalną taksówkę. Kierowca chyba koniecznie chciał wrócić tego samego dnia do Tbilisi, bo zgodził się zabrać nas we trzy osoby za 40 lari, co nijak się miało do początkowych propozycji,
  • w Stepancmindzie znajduje się punkt informacji turystycznej, co ciekawe prowadzony przez dziewczyny z Polski. Ceny za pamiątki czy pocztówki są wzięte z księżyca, ale zdecydowanie warto zainteresować się propozycjami wycieczek jednodniowych:
  • my nie mieliśmy niestety czasu, ale mając go więcej trzeba wybrać się na wycieczkę do Doliny  Truso. Ceny zaczynają się od 25 lari, co jest dobrą stawką za w zasadzie całodzienny trip. Zapisać się można dzień czy dwa wcześniej w agencji,
  • nocowaliśmy w Giorgis Guest House i zdecydowanie ten obiekt polecamy. Bardzo blisko centrum miasteczka, ceny nieduże, właściciele mili i pomocni a sam dom jest praktycznie nowy, pokoje super urządzone, ładne i czyste. Zdecydowanie warto,
  • bankomat w Kazbegioczywiście także jest, polskie karty działają bez żadnego problemu,
  • gdzie jeść w Kazbegi? W centrum jest kilka restauracji, ale jak na Gruzję jest niestety dość drogo. Żadnej tak naprawdę też nie możemy polecić, ponieważ jadaliśmy pyszne domowe jedzenie i szaszłyki u fajnej, gruzińskiej babci w lokaliku pod chmurką:)

 

 

Kazbegi, Cminda Sameba i okolice na filmie (PLAY)

 

 

Zdjęcia z Kazbegi (KLIK)

 

 

Panoramy (KLIK)

 

Panorama Kaukazu Wielkiego wokół Kazbegi
Niesamowite widoki
W drodze do Cminda Sameba

 


Jeżeli podobał Ci się ten wpis oraz góry w Kazbegi a chciałbyś więcej informacji, zdjęć oraz filmów zapraszamy do wsparcia nas i polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy 🙂 🙂 🙂 


 

 

ZAPRASZAMY TAKŻE DO NASZYCH INNYCH WPISÓW Z GRUZJI I ABCHAZJI 🙂 🙂 🙂

Przejdź do komentarzy

Facebooktwitter