KRALIKY, CZYLI CZY JEST COŚ DO ZOBACZENIA zaraz za Międzylesiem i Lichkovem ???

Facebooktwitter
Kraliky - rynek
Kraliky – rynek ostatniego, zimowego weekendu

Korzystając z wolnej soboty, która niespodziewanie mi wypadła dzięki tzw. wyjściu z wolnego, postanowiłem udać się za naszą południową granicę. Czechy są jednym z moich ulubionych miejsc na mapie naszych podróży. Na sobotni wypad wybrałem malutkie miasteczko Kraliky.

Przyznam, że nigdy nic o nim nie słyszałem. Liczyłem na podobne, miłe zaskoczenie jak w przypadku BroumovaWiedziałem, że na pewno raczej nie będzie takich cudów jak we Frydlancie Zastanawiałem się, co jest i czy w ogóle coś tam jest (a może nie ma zupełnie nic) w tej czeskiej mieścinie. Zatem trochę przeziębiony i jeszcze niewyleczony po weekendowym wypadzie do Braszowa, wsiadłem na wrocławskim dworcu w pociąg.

Czeską republikę lubię bardzo. Komercyjni blogerzy na szczęście wolą sponsorowany świat śląskich familoków lub wyprawy do Azji. W Czechach też się pojawiają, na szczęście tam, gdzie im się zapłaci. Jakiś czas temu pojawili się, eufemistycznie określając, „NA ZAPROSZENIE”, czyt. za kasę, w Libercu. Niestety wszechobecna komercjalizacja życia, tabloidyzacja mediów i żądza pieniądza, zaatakowała także i blogosferę. Wiele pięknych blogów podróżniczych, które kiedyś odkrywały piękno świata, zamieniło się w witryny reklamowe podróży sponsorowanych, plecaków, walizek i prezentuje obecnie reklamową sieczkę, jak np blog gasnącej gwiazdy polskiej blogosfery, reklamującej się jako najbardziej wpływowa blogerka. Wracając do tematu,  Kraliky to niewielkie miasteczko, leżace zaraz za kolejowym i drogowym przejściem granicznym Międzylesie/Lichkov. Jak prawie wszędzie w Czechach, miasteczko jednak jest zabytkowe i posiada kilka fajnych rzeczy do zaoferowania i zwiedzenia. Zanim dotarłem tam, miałem kilkanaście minut na przesiadkę w Lichkovie. Każdy, kto jechał koleją z Dolnego Śląska do Czech, prawdopodobnie tam był. Hospoda naprzeciwko dworca nadal istnieje. Ceny nadal zabójczo niskie plus klimat tradycyjnej, czeskiej knajpy, zatrzymanej w czasie i przestrzeni.  Akurat w sam raz,  żeby wstąpić na kofolę z tanka lub na czeskie piwo.

Wróciłem na stację i zaraz podjechał tradycyjny, czeski motoraczek. Do Kralików jest raptem kilka kilometrów, więc tym razem przejażdżka nim nie była długa. Gdy opuściłem pojazd, zaskoczył mnie dość ładnie wyremontowany i utrzymany dworzec, co jak na boczną linię, nie zawsze jest w Czechach standardem. Stacyjka jest bardzo blisko ryneczku i malutkiego starego miasta.

 

Kraliky – rynek i zwiedzanie

 

Zwiedzanie miasteczka zacząłem od uroczego ryneczku. Nadal mnie zaskakuje, jak wiele czeskich mieścin, gdzie właściwie nic nie ma, posiada piękne, barokowe, zagubione w czasie place na starym mieście. W Polsce trafić na naprawdę ładny rynek, który nie został roztrzaskany bombami w czasie wojny, jest naprawdę trudno. W Czeskiej republice mamy je właściwie co krok. Najpiękniejszą budowlą na małym ryneczku jest muzeum miejskie w kamienicy z zegarem. Budynek pochodzi z 1796 roku. Więżę zbudowano w 1834 roku a zegar umieszczono na niej w 1840 r. Jak słusznie się domyślacie, wcześniej był tam ratusz. Sam także byłem przekonany, że jest on tam nadal ulokowany. W muzeum możemy obejrzeć ekspozycję historyczną z dziejów miasteczka.

Jednak najważniejszym tutaj zabytkiem jest Kościół św. Michała Archanioła. Został wybudowany około 1576 roku, następnie przebudowany w barokowym stylu w latach 1768-1778. Wewnątrz znajdziemy zabytkowy ołtarz oraz organy. Niestety, jak prawie wszystko zimą w Czechach, był nieczynny.  Świątynia posiada charakterystyczną wieżę, dzięki czemu widoczna jest już z daleka i jest najbardziej charakterystyczną budowlą osady.

Góra Matki Bożej

 

Jak jesteście tutaj, to z pewnością zwrócicie uwagę na miejsce pielgrzymkowe, które góruje nad miasteczkiem Kraliky. Jest to Góra Matki Bożej. Widać ją już z daleka, z drogi ze stacji kolejowej do centrum. Jest to miejsce, którego pominąć nie wolno, odwiedzając ten rejon polsko czeskiego pogranicza. Wdrapanie się na 760- metrową górę po rozkoszach kuchni macedońskiej nie było wcale proste. Jednak stwierdziłem, że muszę tam się jakoś wtoczyć, po to, aby chociaż obejrzeć widoki na miasteczko i okolicę. Kompleks pielgrzymkowy postanowiono wybudować w tym miejscu, ponieważ podczas wojny trzydziestoletniej, na górze zbierały się dzieci i śpiewały pieśni maryjne. Pierwsze prace budowlane ruszył w 1696 roku a, już cztery lata później konsekrowano Kościół i umieszczono w nim Cudowny Obraz Matki Bożej Śnieżnej.

Ja osobą wierzącą nie jestem, więc dla mnie najważniejsze są walory zabytkowe tego miejsca. Oprócz kościoła wybudowano tutaj także klasztor, do którego zaproszono Servitów – Służebników Marii Panny. Przetrwał groźbę zamknięcia przez cesarza Józefa II. Natomiast nie przetrwał uderzenia pioruna w pewną sierpniową noc, w wyniku czego kościół wraz z klasztorem uległ spaleniu. Mnichom udało się ocalić rzeźby, mury kościelne i klasztorne odbudowane dość szybko. Wnętrza natomiast zdołano wykończyć dopiero po 50 latach od pożogi. Nastąpiło to pod koniec XIX wieku. W 1938 roku do miasta zawitał także sam Adolf Hitler, a w czasie drugiej wojny światowej naziści rozpoczęli budowę obozu koncentracyjnego. Szczęśliwym trafem wojna się zakończyła szybciej. W 1950 roku komuniści Czechosłowaccy zlikwidowali klasztor a w jego murach urządzili więzienie dla duchownych. Podobnie zresztą postąpili w nieodległym Broumovie. Gehenna zakonników trwała do roku 1965. W 1968 ponownie otwarto miejsce dla wiernych.

W lata 90 XX wieku rozpoczęto restaurację kościoła i klasztoru, która właściwie rzecz biorąc, trwa do dziś dnia. Ja miałem okazję obejrzeć wnętrza kościoła oraz pospacerować wokół murów. Zimowa panorama okolic była bardzo fajna. Jednak zima nigdy nie zostanie moją ulubioną porą roku. Zmarznięty zdecydowałem się na powrót do miasteczka i poszukanie jakieś restauracji. Wejście na górę klasztorną było trochę ciężkie natomiast zejście w dół, po śliskim śniegu, mocno kłopotliwe. Kraliky z góry prezentowały się pięknie. Co mnie także pozytywnie zaskoczyło, w miasteczko kręciło się sporo ludzi. Ponadto rano na rynku spotkałem Polaków, którzy swoim głośnym zachowaniem, musieli dać znać wszystkim wokół, że przecież są w Czechach.

Z sobotniego pobytu w Kralikach byłem zadowolony. Moja opinia jest taka, że warto tu na chwilkę zajrzeć, jednak Trutnov, Broumov czy Frydlant, są jednak bardziej atrakcyjne.

 

Kraliky – informacje praktyczne

 

  • gdzie zjeść w Kralikach? Niestety, kolejnym razem odpowiedź będzie raczej gdzie nie jeść. Ja udałem się do jednej z bodajże dwóch knajp w miasteczku. Na samym rynku do Restaurace Zlata Labud. Ceny jak na Czechy są spore, bo najtańsze dania rozpoczynają się od 140 do 150 koron. Ja zamówiłem knedlo, vepro, zelo. Jedzenie było z mikrofalówki, knedliki gumowate a mięso bardzo słabej jakości. Cena? 150 koron. Szkoda, bo miejsce w środku wygląda naprawdę fajnie i klimatycznie:
  • mój wniosek i moja rada jest taka: można wpaść na piwko czy kofolę, ale jedzenia jednak trzeba poszukać gdzieś indziej, tylko gdzie? Jest jeszcze jedna knajpka – pizzeria „U Chorvata”. Niestety była zamknięta, więc nie jestem w stanie nic więcej o niej stwierdzić. Pomimo wywieszonych godzin otwarcia, aż do wczesnego popołudnia knajpka była zamknięta;
  • w Kralikach mam dwa bankomaty na rynku więc możemy pobrać z nich czeskie korony. Ponadto niedaleko dworca jest pennymarket, aby zakupić piwo, studencką i kofolę. Dworzec kolejowy robi przyjemne wrażenie. Niestety, zamykany jest zaraz po 16, więc nie ogrzejemy się;
  • aby dojechąc do miasteczka, wystarczy dotrzeć jakimkolwiek pociągiem z Wrocławia do Lichkova. Tam przesiadamy się w motoraczka i po bardzo krótkiej podróży, wysiadamy na miejscu. Rozkład jazy możecie sobie sprawdzić TUTAJ;
  • w restauracji, ku mojemu zaskoczeniu, spotkałem narciarzy z Polski. Okazało się, że zaraz obok miasteczka działa  ośrodek narciarski Skiareal Vetrny vrch. Wygląda na to, że Kraliky mogą być niezłym miejscem dla miłośników białego szaleństwa:)

 

 

Kraliky w panoramach (KLIK)

 

 

Galeria zdjęć (KLIK)

 

 


Jeżeli podobał Ci się ten wpis oraz czeskie Kraliky a chciałbyś więcej informacji, zdjęć oraz filmów zapraszamy do wsparcia naszego serwisu i polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy  🙂 🙂 🙂


 

ZAPRASZAMY, ABYŚCIE LEPIEJ POZNALI PIĘKNE CZECHY ORAZ WĘGRY 🙂 🙂 🙂

 

Przejdź do komentarzy

Facebooktwitter