W naszym dzisiejszym wpisie zabiorę Was do Kosowa. Nie będzie to jednak podróż po najbardziej znanych miejscach tej pradawnej serbskiej prowincji a wyprawa do najpiękniejszych zabytków sakralnych. Nie chcę tutaj dyskutować na temat państwowości tego terytorium spornego czy innych kwestii z tym związanych. Oczywiście mam swoje zdanie na temat brutalnego oderwania Kosowa od Serbii.
Jednak w tym wpisie chciałbym Wam opowiedzieć o czymś innym. Planując wielkie bałkańskie wakacje 2019, wymyśliłem sobie, że spędzę ostatnie pięc dni wyjazdu poznając Kosowo Pole i Metochię. Moją bazą wypadową była Prisztina, o której poczytacie w kolejnej notatce. Jednak najbardziej nie mogłem doczekać się, aby ujrzeć Prizren. Miasto zwiedzałem w 35-stopniowym upale, światło do zdjęć było fatalne i na razie z Prizrenu notatki nie będzie. Najpiękniejsza osada tej części Bałkanów podobała mi się. Zachwycony byłem czymś innym. Mianowicie udało mi się poznać pradawne serbskie monastyry Kosowa. Najpierw zajrzałem do Klasztoru Gracanica, znajdującego się kilka kilometrów od kosowskiej stolicy. Była to jedna z najciekawszych wycieczek spośród moich wszystkich bałkańskich wojaży.
Kilka dni później natomiast wybrałem się do miasta Peć. Nie podobało mi się tam w ogóle i nie zamierzam o Peji przygotowywać żadnego wpisu. Natomiast kilka kilometrów od niej, zaraz przy samej granicy z Czarnogórą, ujrzałem absolutnie fantastyczny klasztor Pećka Patrijarsija. Niesamowicie położony u stóp wylotu kanionu zwanego Rugovską klisurą, u podnóża Alp Albańskich jest czymś przepięknym. Przeczytacie o nim więcej w dalszej części wpisu. Potem, już na koniec dnia, pojechałem do miasteczka Decani. Tam na mnie czekał kolejny monastyr – Vysoki Decani. Powiem Wam że nie spodziewałem się, że właśnie te trzy wspaniałe zabytki serbskiego średniowiecza będą najpiękniejszym i najlepszym podsumowaniem ostatniej części bałkańskich wakacji. Zatem zaczynajmy naszą opowieść 🙂 🙂 🙂
Monastyr Gracanica (Манастир Грачаница)
Mojego drugiego dnia pobytu w Kosowie, zdecydowałem się opuścić niezbyt piękną Prisztinę i udać się do miejscowości Gracanica. W tym celu najpierw podjechałem autobusem miejskim w okolice stołecznego dworca autobusowego, by tam złapać jakiś autobus w kierunku Gjilan. Komunikacja autobusowa w tej dawnej serbskiej prowincji jest naprawdę świetnie zorganizowana. Odniosłem wrażenie, że pojazdy w interesującym mnie celu podróży, kursują właściwie co 15-30 minut. Więcej zresztą o tym, jak i czym poruszać się po tym terytorium spornym napiszę Wam oraz sobie w osobnym wpisie. Gdy po kilkunastu minutach jazdy wysiadłem z autokaru, poczułem się jakbym, był w Serbii. Wszędzie napisy w cyrylicy po serbsku, w sklepach serbskie produkty. Miejscowość ta jest jedną z nielicznych ocalałych enklaw serbskich w Kosowie. Razem z okolicznymi wioskami mieszkało tutaj według danych z 2012 roku 12 tysięcy ludności serbskiej. Przysiółek rzeczywiście funkcjonuje jak mała Serbia. Mamy tutaj tzw. serbskie instytucje równoległe, które funkcjonują tak, jakby nie było w ogóle Republiki Kosowa. Działa także poczta serbska i urzędy serbskie, wydające ludności serbskie dowody osobiste i paszporty, działają także serbskie banki i przedsiębiorstwa użyteczności publicznej. Ceny w kawiarniach i knajpkach podawane są tutaj w serbskich dinarach, chociaż oczywiście przyjmują wszędzie płatność w euro. Na środku wioski powiewa dumnie także serbska flaga. Czytelnicy mojego bloga doskonale wiedzą o mojej miłości do Serbii i serbskiego narodu, więc ja od razu poczułem się jak w domu.
Historia klasztoru Gracanica
Манастир Грачаница był czwartą fundacją króla Milutina, panującego w latach 1282-1321, ukończoną prawdopodobnie w roku jego śmierci. Cerkiew klasztorna powstała w miejscu starszej świątyni bizantyjskiej. W 1380 r. malowniczą bryłę nieco zaburzyło dobudowanie narteksu zewnętrznego. W latach 1379-1383 kilkukrotnie zniszczyli go Turcy. Wówczas spłonęła także dzwonnica i cenny zbiór manuskryptów oraz przedmiotów liturgicznych. Niespokojny koniec lat 90. ubiegłego wieku przetrwała na szczęście bez szwanku i jeszcze do niedawna strzegły jej oddziały KFOR. Cerkiew nadal otoczona jest murem z zasiekami. Ponadto od 1999 roku stała się siedzibą biskupstwa raszkańsko-prizreńskiego i wciąż czynnym klasztorem żeńskim.
Klasztor zacząłem zwiedzać od świątyni klasztornej pod wezwaniem Zaśnięcia Bogurodzicy. Stanowi ona arcydzieło średniowiecznej sztuki serbskiej. Wzniesiono ją w stylu określanym jako serbsko-macedoński, najsilniej z trzech szkół budownictwa serbskiego (pozostałe to styl raszkański i styl morawski) nawiązującym do sztuki bizantyjskiej. Budowla powstała na planie podwójnego krzyża wpisanego w kwadrat, z wąskim narteksem wewnętrznym. Nad naosem wznosi się centralna kopuła, cztery boczne osadzono ponad narożnymi polami zewnętrznego kwadratu, odciętymi przez ramiona równoramiennego krzyża.
Gdyby przyjrzeć się uważniej budowli, widać, że wewnętrzna mniejsza, a zarazem wyższa cerkiew na planie krzyża, zwieńczona najwyższą centralną kopułą, wznosi się ponad większą, lecz niższą świątynią, również powtarzającą plan krzyża równoramiennego. Skomplikowany plan świątyni sprawił, że jej zewnętrzna bryła jest niesamowicie malownicza. Efekt ten jeszcze świadomie zwielokrotniono, dodając gzymsy półkoliste pod ośmiobocznymi bębnami kopuł, z wąskimi okienkami w zdwojonych arkadach oddzielonych wysmukłymi kolumienkami. Wnętrze zachowało przede wszystkim cenne freski. W narteksie zewnętrznym „nowe” freski ukończone w 1570 r. poświęcono Maryi. W dolnej części przedstawiono arcybiskupów kościoła serbskiego, od arcybiskupa Sawy do patriarchy Makarego. Na ścianie południowo-wschodniej widać wyobrażenie śmierci metropolity Dionisija. Najstarsze malowidła z lat 1321-1322 widnieją w nawie. Przedstawiają sceny z życia Jezusa: cykl cudów oraz cykl pasyjny. W narteksie widnieje wizerunek fundatorów: trzymającego model cerkwi króla Milutia i jego czwartej żony królowej Symonidy, córki cesarza bizantyjskiego Andronika II, w bogatym stroju koronacyjnym. Obowiązuje zakaz fotografowania tych bezcennych wnętrz, więc o ich wyglądzie mogę Wam tylko opowiedzieć. Jego mistycyzm zrobił na mnie jednak piorunujące wrażenie.
Bajkowa Pećka Patrijarsija (Пећка патријаршија)
Kolejnym monastyrem prosto z listy UNESCO jaki w Kosowie odwiedziłem, była Пећка патријаршија. Najpierw przyjechałem do miasta Peja. Nie zamierzam o nim zbyt wiele wspominać, ponieważ w ogóle mi się nie spodobało. Krótki spacer po centrum to było aż nadto. Na szczęście 3 kilometry dalej, u wylotu kanionu zwanego Rugovską klisurą, u podnóża Gór Przeklętych, znajduje się jeden z najbardziej znanych klasztorów w serbskim świecie prawosławnym. Jest także kolejnym średniowiecznym zabytkiem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. W nim także przez kilka wieków mieściła się siedziba patriarchy. Dystans dzielący ten obiekt od centrum pokonałem bardzo przyjemnym spacerkiem. Przed zewnętrzną bramą klasztoru trzeba policjantowi pokazać paszport. Musi on następnie uzyskać zgodę z monasteru na wpuszczenie turysty. Podobno mniszki nie zawsze zgadzają się na wejście podróżników. Lepiej także fotografować dyskretnie, unikając robienia zdjęć mniszkom. W środku świątyni fotogarfowanie jest zabronione.
Historia klasztoru Пећка патријаршија
Najstarsza w kompleksie cerkiew św. Apostołów powstała w XIII w., wówczas też pojawiły się pierwsze malowidła. W 1320 r. arcybiskup Nikodem dodał do niej cerkiew św. Dymitra, a jego następca Daniło II ufundował po 1330 r. dwie kolejne cerkwie oraz ogromny narteks zewnętrzny, lączący trzy główne świątynie. W 1346 roku, za panowania cara Duszana, przeniesiono tutaj siedzibę patriarchy serbskiego. Po podboju tureckim patriarchat w Pecu stracił na znaczeniu. Kościół serbski podporządkowano arcybiskupstwu w Ochrydzie. Sytuacja zmieniła się, gdy w 1557 roku przywrócono dawną administrację kościelną i Peć ponownie został stolicą Cerkwi serbskiej. Ówczesny patriarchat miał pod swą władzą aż 40 biskupów prawosławnych w Serbii, Czarnogórze, Bośni, zachodniej Bułgarii, północnej Macedonii oraz wiernych w Dalmacji, Chorwacji i na Węgrzech. W tym czasie odnowiono ikonostasy w cerkwiach w Peću. Kolejne ważne prace renowacyjne zainicjował patriarcha Pasije. Przebudował wówczas cerkiew św. Dymitra a freski w latach 1620-1621 zostały odnowione. Klasztor podupadł, gdy patriarcha Aresnija III Crnojević po 1690 r. wraz z rzeszą Serbów udał się na emigrację na Węgry.
Rozległy teren klasztoru otacza mur zewnętrzny. W jego obrębie mieszczą się pastwiska, pola i sady klasztorne. Właściwy monastyr otaczają potężne mury obronne. Najważniejszy jest zespół czterech połączonych cerkwi wzniesionych w stylu rzaszkańskim. Oglądając jednak je z zewnątrz, wydawało mi się, że jest to jedna świątynia o bardzo urozmaiconej bryle. W rzeczywistości na obiekt składa się główna cerkiew św. Apostołów. Od lewej, północnej strony, przylega do niej mniejsza cerkiew św. Dymitra. Od strony południowej (na prawo) wznosi się cerkiew Matki Boskiej, o bardziej skomplikowanym planie krzyża wpisanego w sześcian z centralną kopułą wspartą na filarach. Od zewnętrznej, południowej strony, dobudowano do cerkwi Matki Boskiej miniaturową cerkiewkę św. Mikołaja, z osobnym wejściem. Całość jest pięknie odrestaurowana.
Do wnętrza wchodzimy przez niewielkie drzwi w południowej ścianie narteksu arybiskupa Daniły II. Działa tu stoisko ze świecami. Znaczną część sklepienia pokrywają freski. Z orygianalnych malowideł z I poł. XIV w. zachowała się tylko niewielka część, reszta to głównie efekt kolejnych renowacji – po raz ostatni dokonano ich na początku XX wieku. Główna cerkiew św. Apostołów jest bardzo ciemna. Pod ścianami stoją sarkofagi. Pochowano tu m.in. fundatora cerkwi patriarchę Arsenija oraz pierwszego rezydującego już w Peću, a nie w Żicy, patriarchę Joanikija II. Cykl fresków pokrywających ściany i sklepienia nawy oraz części ołtarzowej a także sklepienia dawnego wewnętrznego narteksu to w części zachowane malowidła z około 1250 r., ale wiele z nich powstało po kolejnych fazach renowacji w XVII i XVIII w. Na lewo od głównej świątyni wchodzi się do cerkwi św. Dymitra. Stoją tu dwa sarkofagi z XIV w., w których pochowano kolejnych patriarchów. Pokrywające ściany malowidła są znacznie młodsze i reprezentują zdecydowanie mniejszą wartość artystyczną. Cerkiew Matki Boskiej posiada z kolei freski pokrywające większość ścian i sklepień pochodzące z czasów fundacji (1330). Pozostałe zabudowania klasztorne są w większości współczesną rekonstrukcją.
Monastyr Vysoki Decani (Манастир Високи Дечани)
Na sam koniec mojej i Waszej wędrówki po serbskich cudach prosto z kosowskiej listy UNESCO dotarłem do monastyru Vysoki Decani. Było to już pod koniec dnia i ja sam odczuwałem już bardzo mocno zmęczenie trzytygodniową bałkańską eskapadą. Jak wiecie, nie posiadam samochodu ani prawa jazdy. Do wszystkich opisanych miejsc na blogu docieram komunikacją publiczną. Stopem lub pieszo. Dzięki temu mam okazję porobić dużo więcej pięknych zdjęć. Jestem jednak także bardziej zmęczony. Klasztor dzielą około 2 kilometry od miasteczka Decani. Zachowana w idealnym stanie perełka architektury serbskiej zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Smutno pisać także o tym, że klasztor deczański stał się celem nacjonalistów albańskich. Ostatni raz w 2004 r. został ostrzelany z moździerzy, na szczęście niecelnie. Obiekt wciąż pozostaje pod silną ochroną KFOR. Nadal pilnują go włoscy żołnierze. Zasieki i zapory przeciwczołgowe to widok codzienny tutaj.
Zespół klasztorny powstał w latach 1327-1335 z rozkazu króla Stefana, który dzięki tej najwspanialszej ze swych fundacji zyskał przydomek Deczańskiego (panował w latach 1321-1331). Uposażył on klasztor ponad 2 tys. gospodarstw rolnych i 266 gospodarstwami pasterskimi. Posiadłości klasztorne sięgały od doliny Białego Drinu i okolic Prizrenu aż po góry Komovi w Czarnogórze. Dzięki temu oraz hojności fundatora do budowy użyto najlepszych i najdroższych materiałów. Zaledwie w 50 lat po ukończeniu budowy monastyr częściowo zniszczyli Turcy, którzy spustoszyli kraj po bitwie na Kosowym Polu. Klasztor założono na początku zielonej doliny Bystrzycy Deczańskiej (Decanska Bistrica), na 665 m n.p.m. Ponad klasztorem wznoszą się strome zbocza gór z licznymi skałami wapiennymi. Niedaleko stąd, po południowej stronie doliny, widać z większej odległości najwyższy szczyt Kosowa, wznoszący się tuż obok granicy z Albanią wierzchołek Deravicy (2656 m n.p.m.).
Klasztor otoczony jest murem, a wejście wiedzie przez ufortyfikowaną bramę. Najważniejszą część założenia stanowi stojąca w samym środku cerkiew Chrystusa Pantokratora, arcydzieło franciszkańskiego mnicha z Kotoru Fra Vita. Świątynia jest absolutnie przepiękna. Jako budulca użyto m.in. różowego, białego i szarego marmuru. Forma budowli wyrasta z tradycji stylu rzaszkańskiego. Jest udaną próbą połączenia centralnej świątyni bizantyjskiej z bazyliką romańską. Trójnawowe prezbiterium zamyka główna wielka absyda i dwie boczne. We wnętrzach świątyni główny ikonostas jest nad wyraz skromny, wykonany z marmuru, z cennymi drewnianymi wrotami carskimi z XVI w. Tuż przed ikonostasem, nisko nad głowami wiernych, wisi ogromny kandelabr z brązu. Ufundował go Stefan Duszan, a odnowiła w 1397 r. księżna Milica – według legendy z przetopionych mieczów rycerzy serbskich poległych na Kosowym Polu. Monastyr Vysoki Decani zrobił na mnie olśniewające wrażenie. Jeżeli kiedyś będziecie podróżować po Kosowie, to musicie tam koniecznie zajrzeć. Przed Wami jeszcze pakiet informacji praktycznych, filmik, panoramy oraz galeria zdjęć. Zapraszam do dalszej części notatki.
Monastyry: Gracanica, Pecka Patrijarsija i Decani – informacje praktyczne
- Monastyr Gracanica znajduje się dosłownie kilka kilometrów od Prisztiny. Aby niego dotrzeć, musimy skorzystać z bardzo wielu autobusów jadących na trasie Prisztina – Gjilan. Szosa prowadzi tuż obok murów klasztornych. Pojazdy kursują od 6.30 rano do 20.00 w zasadzie co 20 minut. Bilet kosztuje bodajże 1 €;
- Na terenie klasztoru, tak jak i wszystkich pozostałych, obowiązuje całkowity zakaz fotografowania wnętrz. Należy to uszanować i ja tak zrobiłem, dlatego nie będziecie mogli podziwiać ich na zdjęciach;
- Pecka Patrijarsija, jak sama nazwa wskazuje, znajduje się niedalako miasta Peje. Gród leży 81 kilometrów od Prisztiny, autobusy kursują od 7.30 do 20.20 co dwadzieścia minut. Cena to 5 € w jedną stronę za bilet normalny. Czas jazdy to godzina i dwadzieścia minut;
- Sam klasztor znajduje się jakieś 3-4 kilometry od centrum miasta. Za pomocą maps.me spokojnie tam dotrzecie. Jest to bardzo przyjemny spacer z czarnogórskimi Górami Przeklętymi na horyzoncie;
- Najpiękniejszy z serbskich monastyrów w Kosowie – Vysoki Deacani jest położony dwa kilometry od miasteczka Decan. Przebiega przez nie szosa z Gjakove do Peje. Autobusy ze stolicy jeżdżą już dużo rzadziej niż do Prizrenu czy Gracanicy. Jednak w ciągu dnia możemy liczyć na kursy mniej więcej co godzinę. Na koniec informacji praktycznych link do rozkładu jazdy autobusów na terenie Kosowa i Albanii znajdziecie sobie TUTAJ – KLIK
Gracanica, Pecka Patrijarsija i Decani na filmie (PLAY)
Galeria zdjęć (KLIK)
Jeżeli podobał Ci się wpis oraz serbskie cuda UNESCO chciałbyś więcej informacji, zdjęć oraz filmów zapraszamy do wsparcia bloga i polubienia NASZEGO FEJSBOOKA. Dziękujemy 🙂 🙂 🙂
ZAPRASZAMY, POZNAJCIE LEPIEJ PIĘKNĄ SERBIĘ 🙂 🙂 🙂
-
Bałkany,Serbia
CENY W SERBII 2020 — CZY NADAL W SERBII JEST TANIO CZY MOŻE JUŻ JEST DROGO ???
Czytaj wpis -
Bałkany,Serbia
KUCHNIA SERBSKA I SERBSKIE JEDZENIE CZĘŚĆ I — CO ZJEŚĆ W SERBII ???
Czytaj wpis -
Bałkany,Relacje,Serbia
SERBIA JEST FANTASTYCZNA, CZYLI CZY WARTO JECHAĆ DO SERBII ???
Czytaj wpis -
Bałkany,Serbia
SERBSKA KOLEJ I POCIĄGI W SERBII — JAK PODRÓŻOWAĆ PO SERBII POCIĄGIEM ???
Czytaj wpis -
Bałkany,Serbia
SERBSKIE JEDZENIE CZĘŚĆ DRUGA — SERBSKA RESTAURACJA
Czytaj wpis -
Bałkany,Serbia
SERBSKIE PRODUKTY — 13 PRODUKTÓW, KTÓRE TRZEBA SPRÓBOWAĆ I PRZYWIEŹĆ Z SERBII
Czytaj wpis -
Bałkany,Relacje,Serbia
SOMBOR ZIMĄ — NIEODKRYTA PERŁA WOJWODINY
Czytaj wpis -
Bałkany,Relacje,Serbia
ZIMOWA WOJWODINA CZĘŚĆ II
Czytaj wpis -
Bałkany,Relacje,Serbia
ZIMOWA WOJWODINA — RELACJA Z PODRÓŻY CZEŚĆ I
Czytaj wpis